Pavlović zakochała się w nim od pierwszego... usłyszenia. Zaczęli od afery
Iwona Pavlović musiała najpierw przeżyć wielkie rozczarowanie, żeby później poznać miłość życia. Związek Czarnej Mamby i Wojciecha Oświęcimskiego wykuwał się w trudnej atmosferze i w tle skandalu. Dziś oboje wspominają te początki ze śmiechem i świętują kolejną rocznicę ślubu.
Iwona Pavlović dwa razy wychodziła za mąż. Jej pierwszym mężem był tancerz Arkadiusz Pavlović, krórego poznała w 1981 roku na wyjeździe tanecznym. Pobrali się osiem lat później i długo wydawało się, że tworzą duet idealny zarówno na parkiecie, jak i w życiu. Z czasem jednak coś w tej relacji się wypaliło. Ich rozstanie w 2008 roku było już właściwie formalnością, choć tancerka i tak nie uniknęła krytyki opinii publicznej.
Rozstanie z mężem przypadło akurat na okres, w którym szybko zyskała ogólnopolską rozpoznawalność. Od kilku lat pojawiała się przecież w programach TVN, najpierw w "Drugiej twarzy", potem w "Tańcu z gwiazdami".
Ich związek stał się towarzyską sensacją. Dziś jednak para wspomina te czasy z rozrzewnieniem, a sama Iwona przyznaje, że w Wojciechu Oświęcimskich zakochała się, kiedy jeszcze była żoną Arkadiusza. On też miał wtedy żonę. Poznali się na imprezie.
"Wojtek był z żoną, ja oczywiście z mężem. Takie historie harlequiny piszą, to już każdy o tym wie. Tak naprawdę wpadliśmy sobie w oko w pierwszych sekundach" - wyznała Pavlović w programie "Śluby gwiazd" Izabeli Janachowskiej.
"Mało tego, ja najpierw usłyszałam głos Wojtka. Ponieważ ja już wychodziłam z tej imprezy, a kolega jeszcze mówi: Zostań, mój kolega właśnie dojeżdża. I nie wiem, dlaczego dał mi telefon, żeby Wojtek mnie poprosił, że mam zostać. I Wojtek mówi 'Zostań', a ja: 'Oczywiście'. Ten głos mnie tak zahipnotyzował" - wspominała Iwona.
Pavlović do dziś wspomina ich pierwsze spotkanie z rozrzewnieniem.
"To była miłość od pierwszego usłyszenia. A potem przyjechał i już koniec. Amor już naciągał strunę przez te ostatnie 5 minut, co on jechał" - wyznała Iwona w programie Janachowskiej.
Początki ich związku były jednak trudne. Oboje musieli zakończyć poprzednie relacje - na dodatek Wojciech miał troje synów. Po ślubie, który odbył się w 2009 roku w Olsztynie, zamieszkali wraz z nimi. Sama uroczystość była zresztą magiczna, a spektakularna, czerwona suknia ślubna, w której Czarna Mamba kroczyła do ślubu, jest już dziś kultowa. W tym roku świętują 15. rocznicę.
"To było piękne 15 lat. Spoglądam na nie ze wzruszeniem. Przeżyliśmy te lata w szczęściu i zdrowiu. To bardzo dobry czas" - wyznała niedawno w rozmowie z tygodnikiem "Na żywo".
Synowie Oświęcimskiego są dziś zresztą bardzo blisko z Pavlović.
"Towarzyszyłam im w dojrzewaniu i poznawaniu świata. Od całej trójki usłyszałam, że mnie kochają. To wielka sprawa" - wyznała, cytowana przez "Rewię".
Iwona podkreśla, że receptą na udany związek jest połączenie wspólnych pasji z miejscem na niezależność i przestrzeń.
"Mamy z Wojtkiem swoje odrębne pasje oraz wspólne życie i zainteresowania. Wspólnie tworzymy całość i to chyba jest najpiękniejsze. Nie tylko spijamy sobie z dzióbków. Siedząc w fotelach na tarasie, patrzymy razem w tę samą stronę - na cudowną zieleń lasu" - dodała wtedy.
Przyroda i podziwianie jej podczas wspólnych podróży, które kochają, jest dla nich szczególnie ważna. Tym bardziej że to góry tak naprawdę zadecydowały, że dziś są razem.
Jak donosi tygodnik "Rewia", Pavlović i Oświęcimski odwiedzili niedawno kilka europejskich stolic: Londyn, Pragę i Dublin. Najbardziej zachwycił ich jednak Paryż. Nieustający sentyment mają za to do górskich wycieczek. Nic dziwnego - to właśnie podczas jednej z nich oboje poczuli, że są dla siebie stworzeni.
Do wyjazdu zachęcił ją Wojciech. Była to jej pierwsza wyprawa w góry, na dodatek uległa wtedy urokowi tytoniu. Mimo to dzielnie wspięła się na szczyt, który ma 2063 metry wysokości.
"Naprawdę miłość ma skrzydła. Weszłam na Wołowiec. Tam nie jest tak łatwo wejść pierwszy raz, a ja po prostu szłam niesiona na skrzydłach miłości, nie byłam zmęczona. To był cudowny, wyjątkowy wyjazd" - mówiła z dumą.
Oświęcimski także z czułością wspomina tamten wyjazd. W rozmowie z magazynem "Viva!" opisał go następująco:
"Wtedy spędziliśmy cztery piękne dni w Tatrach. Przeciągnąłem Iwonkę dość trudnymi szlakami, ale najbardziej pamiętam nasze wejście na Wołowiec. Zapomnieliśmy o otaczającym nas świecie, traciliśmy poczucie przemijania czasu, odczuwaliśmy jakąś nadzwyczajną więź. To było wspaniałe, wręcz mistyczne przeżycie".
Zobacz też:
Smaszcz wyciągnęła rękę na zgodę do Pavlović
Iwona Pavlović pokazała wnętrza 200-metrowej willi
Blanka wyjawiła, komu kibicowała w poprzedniej edycji "Tańca z gwiazdami"