Paweł Królikowski: Ludzie boją się do mnie podejść
Paweł Królikowski (53 l.) zdradza magazynowi "Na Żywo", dlaczego fani się go boją i jak radzi sobie z rolą ojca i męża.
Show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", w jury którego pan zasiadał, okazał się sukcesem. Spodziewał się pan tego?
Paweł Królikowski: Gdy dowiedziałem się, kto wystąpi, domyślałem się, że będzie to niezła dawka rozrywki, pokazana w ładnej formie. Niektóre występy można nazwać małymi arcydziełami sztuki i estetyki. Przyjemnie było brać w czymś takim udział.
Pana popularność wzrosła? Ludzie zaczepiają na ulicy?
P.K.: - Nie zauważyłem tego. Nie pojawiam się zbyt często w miejscach publicznych. Zwykle mam taki wyraz twarzy, że ludzie boją się do mnie podejść (śmiech).
Czy jest pan surowym ojcem?
P.L.: - Bywam ostry w sprawach zasadniczych. Czasami ojciec musi krzyknąć, by dzieci wiedziały, co im wolno, a czego nie. Wiem, że pewnie popełniam też błędy wychowawcze. Ale myślę, że natura, tak to wszystko poukładała, że każdy stara się być dobrym rodzicem.
Córki traktuje pan łagodniej niż synów?
P.K.: - Powiem tak: z synami mogę pozwolić sobie na więcej. A z córkami już nie. To małe kobietki uczą nas, facetów, że trzeba być dla nich dobrym (śmiech).
Jak pan ocenia ćwierćwiecze swojego małżeństwa?
P.K.: - Nie igram z miłością i nie wystawiam jej żadnych ocen. Cieszy mnie, że ktoś mnie kocha i ja kogoś kocham. Z żoną mamy podobny gust i o wielu sprawach myślimy podobnie. Dla Gośki napisałem już niejedną piosenkę o miłości. Kiedy jestem daleko od żony, ona cały czas jest ze mną.
To prawda, że nie lubi Pan pracować z najbliższymi?
P.K.: - Lubię chodzić do pracy sam. Uważam, że ciągnięcie tam rodziny jest nie na miejscu. Nie unikam pracy z bliskimi, ale jestem bardzo wyczulony w tym temacie. Dla mnie robota to robota, a dom to dom. Muszę mieć przestrzeń dla siebie.
Niedawno obchodził pan 53. urodziny. Przywiązuje pan wagę do wieku?
P.K.: - W ogóle nie pamiętam o takich sprawach jak urodziny czy imieniny. Martwić się, że czas płynie? To nie w moim stylu!