Paweł Małaszyński: Dlaczego kazali mu być cicho?
Po niespełna godzinie koncertu pod klub, w którym Paweł Małaszyński (41 l.) grał, podjechała policja. Co się wydarzyło?
Mimo że Paweł Małaszyński nigdy nie przepadał za błyskiem fleszy i łowcami autografów, z przyjemnością odwiedził Międzyzdroje, gdzie po raz kolejny zorganizowano Festiwal Gwiazd.
Podczas gali aktor z dumą i radością odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd. Cały ubrany w czarną skórę, z charakterystyczną fryzurą i brodą, niczym nie przypominał szczupłego chłopca z seriali "Magda M." i "Lekarze", w którym kilka lat temu zakochały się Polki.
Bo i od tamtego czasu Paweł pokonał sporą drogę. Jeszcze niedawno nie ukrywał, że jest zniechęcony do aktorstwa. Postawił wtedy na muzykę. Od lat śpiewa w białostockim zespole Cochise.
- Muzyka daje mi możliwość wykrzyczenia pewnych rzeczy. To jest mój szczery przekaz. Jestem niezależny! I to mnie w niej tak pociąga. Moja miłość do muzyki jest bardzo stara i niezniszczalna - opowiadał niedawno.
Ale i muzykowanie może mieć ciemne strony, o czym aktor przekonał się w maju w Pabianicach. Po niespełna godzinie koncertu pod klub, w którym grał, podjechała policja. Okazało się, że mieszkańcy okolicznych bloków... skarżą się na hałas.
- To nasz pierwszy występ, który musieliśmy przerwać - powiedział Paweł, który wraz z kolegami zaśpiewał jeszcze tylko cztery utwory.
Wychodzi na to, że nawet muzycy nie mogą być do końca niezależni...
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: