Paweł Stasiak o swojej chorobie: Diagnozowanie trwało bardzo długo
Przez długi czas lekarze nie wiedzieli, co mu jest i leczyli na chorobę Parkinsona. W końcu, po latach, udało się prawidłowo zdiagnozować Pawła Stasiaka (52 l.), wokalistę zespołu Papa Dance.
Kilka dni temu popularny piosenkarz (sprawdź!) w poruszającym wywiadzie przyznał, że od lat zmaga się z nieuleczalną chorobą. Co gorsza, przez długi czas nie było wiadomo, co mu dolega.
"Diagnozowanie trwało bardzo długo. Leczono mnie nawet na Parkinsona. A leki tylko pogarszały mój stan. Najgorzej było, gdy zostałem jurorem 'Śpiewajmy razem. All Together Now'" - opowiada w "Vivie".
Wtedy jego cierpienie widzieli wszyscy widzowie, mimo że nikt nie zdawał sobie z tego sprawy...
"Nagle czuję, że coś dziwnego dzieje się z moją twarzą. Byłem już wtedy, wskutek błędnej diagnozy, leczony na Parkinsona! Lekarstwa powodowały, że zachowywałem się dziwnie. Na przykład ciągle ziewałem, nie mogłem tego opanować. Dziwne, że lekarze nie skojarzyli, że jak się choruje na Parkinsona, to się nie ziewa" - mówi Stasiak.
W końcu udało się prawidłowo zdiagnozować muzyka. Okazało się, że - podobnie jak reżyserka Magdalena Piekorz - zmaga się z boreliozą. Jak mówi, nie pamięta, żeby ugryzł go kleszcz. Choroba zaczęła się od bólów karku i głowy. Z czasem objawy się nasiliły...
"Kiedy wychodziłem z psem na spacer, nagle zaciskały mi się same oczy i nie mogłem ich otworzyć. Byłem jak niewidomy, psy mnie prowadziły..." - mówi w "Vivie".
Paweł Stasiak zdecydował się opowiedzieć o tak intymnych szczegółach po to, by dać do myślenia innym, którzy być może również zauważają u siebie podobne objawy, by ich nie lekceważyli, tylko natychmiast podjęli fachowe leczenie. Bo tylko tym sposobem będą w stanie uchronić się przed straszliwymi konsekwencjami choroby. Sam artysta pociesza: "Ja w ogóle nie czuję się chory".
Dowodem na to jest choćby jego niedawny koncert z okazji 35-lecia zespołu (sprawdź!), który odbył się w Warszawie. Piosenkarz przez wiele godzin tryskał energią na scenie. Jak więc widać, z tą chorobą można żyć, pod warunkiem, że jest trzymana pod kontrolą. Kto jeszcze zmaga się w show-biznesie z podstępną chorobą?
Czytaj dalej na następnej stronie...
Barbara Kurdej-Szatan od sześciu lat walczy z boreliozą. Ona również stara się w miarę normalnie żyć.
"Trzeba się ruszać i być aktywnym. Broń Boże nie wolno leżeć plackiem. Organizm musi być silny, żeby walczyć z chorobą" - przekonuje.
Aktorka bardzo by chciała wyzdrowieć. Czeka na to niecierpliwie jej mąż i córeczka Hania (7), która marzy o rodzeństwie. Niestety, na razie jest to niemożliwe. Niedawne testy wykazały ponad wszelką wątpliwość, że wirus nadal jest aktywny. Aktorka musiała wrócić do leczenia. Dzisiaj nikt nie potrafi powiedzieć, jak długa będzie jej walka...
"Antybiotyki na dłuższą metę osłabiają i wyniszczają organizm. Stosuję więc również dietę i zioła. Przede wszystkim trzeba jeść dużo witamin, dbać o siebie" - opowiada.
Nikt nie potrafi powiedzieć, jak długa będzie to walka.