Pierwsze małżeństwo Ani Wyszkoni było tajemnicze. Rozstali się krótko po narodzinach dziecka!
Anna Wyszkoni stawiała dopiero swe pierwsze kroki na estradzie, gdy wyszła za mąż za Adama Pigułę. Niestety, wkrótce po tym, jak pod koniec grudnia 2001 roku na świat przyszedł ich syn Tobiasz, nad ich związkiem pojawiły się czarne chmury. Choć oboje próbowali ratować swoje małżeństwo, nie udało się... „Nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać” - wyznała piosenkarka po latach.
Miłość, według Anny Wyszkoni (posłuchaj!), polega przede wszystkim na ciągłym dawaniu drugiej osobie wszystkiego, co najlepsze.
"Tyle że aby dawać, trzeba być blisko siebie, a ja i mój były mąż byliśmy małżeństwem na odległość" - wyznała "Gali" w 2004 roku, gdy wyszło na jaw, że rozwiodła się z ojcem swojego syna.
Adam Piguła, za którego Anna wyszła, gdy miała niespełna 20 lat, zarabiał na życie, pracując za granicą. Wpadał do domu, kiedy tylko mógł, ale najczęściej... nie zastawał w nim żony. Ania była wtedy wokalistką zespołu Łzy i w każdy weekend wyruszała w trasę.
"Nasze rzadkie spotkania polegały głównie na ostrej wymianie zdań i kłótniach, które nigdy nie kończyły się kompromisem i pojednaniem" - opowiadała w wywiadzie dla "Na żywo".
Anna Wyszkoni twierdzi, że między nią a Adamem było wiele niedopowiedzeń, które spowodowały, że po prostu oddaliła się od męża.
"Myślę, że decyzja o rozstaniu była najlepszym wyjściem z sytuacji, w jakiej znalazło się nasze małżeństwo. Adam pracował za granicą, ciągle się mijaliśmy i nie było możliwości posklejania tego, co między nami pękło" - powiedziała "Gali" wiele lat po rozwodzie.
To "pęknięcie nie do posklejania" nastąpiło zaledwie trzy lata po ślubie.
"Żal mi, że Tobiasz nie będzie miał pełnej rodziny, ale zrobię wszystko, by nie odczuwał tego zbyt boleśnie" - deklarowała w rozmowie z "Faktem".
Anna Wyszkoni bardzo się starała, żeby Tobiasz miał dobry kontakt z tatą. Pozwalała na częste spotkania syna z ojcem, cieszyła się, że mają wspólny język i są przyjaciółmi.
Kilka lat po rozwodzie wokalistka wyznała na łamach "Gali", że winą za rozpad jej małżeństwa wini po równo siebie i Adama.
"Przerosły nas obowiązki - i to nie tylko związane z dzieckiem, bo z tymi jakoś sobie radziłam. Przerosło nas mieszkanie razem, obowiązki związane z praniem, zmywaniem, sprzątaniem - zwykła codzienność. Wina była po obu stronach. Oboje nie byliśmy gotowi na dorosłe życie. Trudno to nazwać rutyną, bo nie mieliśmy czasu w nią popaść" - wspominała.
"Nasze drogi się rozjechały" - dodała.
Piosenkarka nie kryje, że rozwód uważa za jedną ze swych największych porażek, ale też za bardzo ważną... lekcję życia.
"Rozwód uświadomił mi, że nie umiałam zaufać. Nad zaufaniem trzeba pracować. Trzeba też wiele ze sobą rozmawiać. Teraz już wiem, że z partnerem trzeba przede wszystkim rozmawiać. Kiedyś tego nie potrafiłam" - stwierdziła podczas wizyty w programie "20m2" Łukasza Jakóbiaka.
Dziś Anna Wyszkoni idzie przez życie u boku Macieja Durczaka, z którym ma 11-letnią córkę Polę. Ukochany pomógł jej w walce z nowotworem (w 2016 roku u artystki zdiagnozowano guza tarczycy) i z depresją. To dzięki jego wsparciu wróciła na scenę.
"Jestem spełniona jako artystka, szczęśliwa jako kobieta. Los mnie nie oszczędzał, ale... jest dobrze" - powiedziała niedawno, goszcząc w studiu "Dzień dobry TVN".
Zobacz też:
Ania Wyszkoni na nowych zdjęciach nie przypomina dawanej siebie. Aż trudno ją rozpoznać