Wyszła na jaw prawda ws. małżeństwa Bojarskiej-Ferenc. Na rozwodzie płakali oboje
Mariola Bojarska-Ferenc nie bez kozery nazywana jest królową polskiego aerobiku. Gimnastyczka zasłynęła dzięki autorskim programom, w których pokazywała rodaczkom, jak można poprawić kondycję nie wychodząc z domu. Niewielu jednak wiedziało, że ta uśmiechnięta blondynka przeszła spore zawirowania w życiu prywatnym. W najnowszym wywiadzie dziennikarka otworzyła się na temat rozwodu. "Bałam się, czy dam sobie radę z dzieckiem" - wyznała.
Mariola Bojarska-Ferenc przygodę z telewizją rozpoczęła w połowie lat 80. jako prezenterka serwisu sportowego w Dzienniku Telewizyjnym. Jest cenioną dziennikarką, jednak największą popularność zawdzięcza swoim autorskim programom gimnastycznym. Jej "Studio Urody" czy "10 minut tylko dla siebie" szybko okazały się hitami, które pokochały Polki. Nie bez powodu zresztą Bojarską-Ferenc nazywa się królową polskiego aerobiku.
Sport zawsze był obecny w jej życiu. W trakcie studiów na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie poznała swojego pierwszego męża. Ich spotkanie miało miejsce - a jakże - na WF-ie. Okazuje się, że mężczyzna wypatrzył ją na basenie.
"Czułam się jak na castingu, ale oczywiście o tym nie wiedziałam. Studenci czwartego roku przychodzą zobaczyć studentki pierwszego roku - czyli kto będzie teraz studiował - na basen, bo przecież tak jest najłatwiej zobaczyć, jakie dziewczyny mają figury. I tak zostałam wyłowiona, nie wiedząc, przez mojego pierwszego małżonka, który powiedział - ta dziewczyna zostanie moją żoną" - mówi Mariola Bojarska-Ferenc w rozmowie z Matuszem Szymkowiakiem ze Świata Gwiazd.
Szybko okazało się, że mężczyzna nie rzucał słów na wiatr, bowiem już rok później faktycznie doszło do zaślubin, choć nie obeszło się bez komplikacji. Przeciwni tej decyzji byli rodzice gimnastyczki, którzy uważali, że jest ona zwyczajnie za młoda na małżeństwo. W takiej sytuacji zakochani zdobyli się na zaskakujący krok i szybko zdecydowali się na dziecko. To sprawiło, że rodzice Bojarskiej-Ferenc zmienili zdanie i ostatecznie pogodzili się z faktem, że ich córka bierze ślub. Niestety, zaledwie siedem lat później doszło do rozwodu.
"(...) Ja myślę, że miłość to się nie skończyła, tylko my się mentalnie gdzieś rozeszliśmy. (...) W pewnym momencie podjęłam taką decyzję, dojrzałą jako młoda dziewczyna, że się rozstajemy. Było to trudne, bo płakaliśmy na rozwodzie i prosił nas adwokat, żebyśmy nie płakali, bo rozwodu nie dostaniemy. W sumie na pewno gdzieś żeśmy się kochali, ale wiedzieliśmy, że nic razem już nas fajnego nie czeka i może głupio, że to powiem, ale to była bardzo dobra decyzja" - podsumowała dziennikarka.
Gimnastyczka nie ukrywa, że była bardzo młoda, kiedy zdecydowała się na rozwód. Bała się o swoją przyszłość, nie wiedziała, jak uda jej się pogodzić wychowywanie syna z rozwojem kariery zawodowej. Choć teraz uważa podjęcie decyzji o rozstaniu za sukces, to przed laty towarzyszyły jej zupełnie inne uczucia.
"(...) Ponieważ jestem osobą bardzo odpowiedzialną i bałam się czy dam sobie radę z dzieckiem, ale dzisiaj wam mogę powiedzieć dziewczyny, że jeśli nie zamkniecie jednego rozdziału, to nie otworzycie drugiego (...). Gdybym tak tkwiła w związku, w którym do końca może nie byłabym szczęśliwa, to pewnie nigdy nie byłabym tą osobą, którą dzisiaj jestem i nie żałuję tej decyzji" - podkreśla Mariola Bojarska-Ferenc. Dziennikarka uważa również, że żyje się tylko raz, więc należy odważnie tworzyć swoją nową rzeczywistość.
Choć teraz dziennikarka cieszy się szczęśliwym życiem osobistym, to czas tuż po rozwodzie nie był dla niej najłatwiejszy. Zwłaszcza, że nie mogła w tym trudnym okresie liczyć na wsparcie bliskich. Rodzice, którzy byli przeciwni jej małżeństwu, postanowili udzielić jej gorzkiej lekcji życia.
"Niezadowoleni byli bardzo (...). Ja się bardziej nie wstydziłam, byłam wściekła, bo (...) potraktowali mnie jako taką twardzielkę. Rozwiodłaś się, to pokaż nam, że sobie teraz poradzisz sama. I w ogóle nie chcieli mi pomóc. I dostałam od życia (...) tak naprawdę mocno kopa, bo postanowiłam sobie, że nigdy o nic nie poproszę swoich rodziców" - wyznała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem.
Z czasem Mariola Bojarska-Ferenc zmieniła zdanie co do zachowania swoich rodziców. Po latach przyznaje, że była to świetna lekcja.
"(...) Dostałam taką lekcję życia, że jeśli chcesz liczyć, licz na siebie. I do tej pory, mając drugiego męża, ja liczę tylko na siebie, chociaż go bardzo kocham, mamy fajną relację" - mówi i przyznaje, że choć z obecnym mężem jest już blisko cztery dekady, to wciąż mocno stawia na siebie:
"Jesteśmy już 34 lata (...) po ślubie, a 37 lat jesteśmy razem. (...) Jestem kobietą, która mocno stąpa po ziemi, bo myślę sobie, a co będzie, gdyby ode mnie odszedł, a co będzie, gdyby umarł, bo różne rzeczy się mogą wydarzyć" - twierdzi.
Z pierwszym mężem Mariola Bojarska-Ferenc utrzymuje przyjacielską relację. Dba także o kontakt z jego mamą, która wciąż jest jej bliska.
"Ja go uwielbiam, on mnie uwielbia. Do jego mamy dzwonię raz w tygodniu (...), bo moi rodzice odeszli i to jest kobieta, która wiele mnie nauczyła" - podsumowała.
Zobacz także:
Bojarska-Ferenc nagle wyjawiła prawdę o mężu. "Nigdy nie jest za późno"
Jan Lubomirski zaprosił do swojego zamku największe gwiazdy. Po takim spotkaniu szybko zabrały głos