Pilarczyk uderza w samym środku żałoby po synu Sylwii Peretti. Takich słów nikt się nie spodziewał
Karolina Pilarczyk, zwana "królową polskiego driftu" jednoznacznie oceniła zachowanie, które doprowadziło do śmierci czterech osób w głośnym wypadku w Krakowie. "Ulica nie jest do wygłupów, czego ostatnio mieliśmy tragiczny przykład" — podsumowała w rozmowie z jednym z portali.
Karolina Pilarczyk zasłynęła jako wybitna pionierka polskiego driftingu. Tę utalentowaną zawodniczkę z Polski wielokrotnie nagradzano i uhonorowano, a teraz z dumą nosi tytuły takie jak "polska królowa driftu" czy "Polish Drift Girl". Jest jedyną polską zawodniczką posiadającą licencję, która bierze czynny udział w zawodach drifowych. Pilarczyk osiągnęła jeszcze jeden niecodzienny sukces — stała się pierwszą drifterką na świecie, która pojawiła się na okładce Playboya. Reprezentowała także Europę jako pierwsza kobieta w kolebce driftingu, podczas japońskich zawodów King of Asia Drift.
"Jest dużo informacji na temat tego wypadku, nie możemy oceniać sytuacji wyłącznie na podstawie filmu z monitoringu. Ale w tym przypadku widać, że przyczyną mogło być przekroczenie prędkości, co jest karygodne, zwłaszcza że mówimy o jeździe po mieście. Droga nie jest do szarżowania, tylko do bezpiecznego przemieszczania się" - powiedziała Pilarczyk w rozmowie z serwisem Plejada.
Zdaniem "królowej polskiego driftu" nie ma czegoś takiego, jak "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie". Utalentowana sportsmenka podkreśla, że zawsze pojawia się bardzo dużo parametrów zewnętrznych, szczególnie na ulicy, przede wszystkim inne samochody, ludzie, zwierzęta, które zwiększają niebezpieczeństwo.
"Nawet ja, która zawodowo zajmuję się poślizgami, nie zaufałabym sobie w 100 proc. na ulicy i nie pozwalam sobie na szybką jazdę" - tłumaczyła zawodniczka. (...) Wciskanie pedału gazu na ulicy nie jest budowaniem swojego ego, tylko swojej głupoty. Ulica nie jest do wygłupów, czego ostatnio mieliśmy tragiczny przykład" — podsumowała wypadek Patryka Perattiego.
Cztery osoby straciły życie w wyniku tragicznego wypadku samochodowego, który miał miejsce w Krakowie w nocy z piątku na sobotę. Wśród ofiar był syn Sylwii Peretti, znanej z programu "Królowe Życia".
Rozpędzony samochód dachował przy moście Dębnickim, gdzie uderzył w murek zaporowy. Informacje o wypadku wpłynęły do służb ratunkowych po godzinie 3 nad ranem. Na miejscu natychmiast zjawiło się ponad 20 strażaków. Śledztwo w sprawie przyczyn zdarzenia wciąż jest prowadzone przez policję.
Zobacz też:
Podróżował z Patrykiem Peretti w noc wypadku. Wysłał wzruszającą wiadomość do żony
Rodziny ofiar tragicznego wypadku w Krakowie przerywają milczenie