Pilne wieści ws. Kammela i jego dalszej pracy w TVP. Poruszenie na całą Polskę
Tuż po ogłoszeniu oficjalnych wyników w wyborach ludzie mediów zaczęli wypowiadać się na temat zmian, które natychmiast powinny być przeprowadzone w Telewizji Polskiej. Niespodziewanie głos w sprawie zabrał Maciej Orłoś, który w pewnym momencie zaczął mówić o Tomku Kammelu. Dziennikarz nie ma dla niego najlepszych wieści...
Tomasz Kammel to bez wątpienia telewizyjny weteran. Prezenterowi udaje się od lat utrzymać posadę w TVP, mimo częstych zmian szefostwa.
Gwiazdor przyjął zasadę, by nie obnosić się ze swoimi poglądami, co wielu kolegów zwolnionych z telewizji miało mu za złe.
Ostatnio jednak coś w tej kwestii się zmieniło, bo Kammel zaapelował ze sceny do ludzi w dniu wyborów. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Czy jednak nie jest nieco za późno na takie przemiany?
Maciej Orłoś, który przez lata prowadził "Teleexpress", nie szczędzi gorzkich słów pod adresem Kammela i jego kolegów.
W rozmowie z Plejadą zaczął od tego, że w TVP trzeba natychmiast przeprowadzić reformy. Najlepiej - jego zdaniem - należałoby zamknąć stację na tydzień i zrobić czystki.
"Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że mamy nowy rząd i nowy porządek w kraju, a media publiczne pozostają takie, jak były, z tymi samymi twarzami" - wyznał.
Potem poszedł jeszcze o krok dalej. Oznajmił, że ludzie firmujący swoimi twarzami działania TVP, nawet jeśli nie zajmowali się wprost tematyką polityczną, powinni ponieść konsekwencje. Nagle zaczął mówić o Kammelu i jego dalszym losie w TVP.
"Jeśli ktoś kompletnie nic nie robił, by się przeciwstawić tej propagandzie i językowi nienawiści, a był wręcz tego częścią, może mieć teraz problem. Granice zostały dawno przekroczone, również w rozrywce i tzw. morning show. Wszyscy ci ludzie pracujący w TVP i uczciwie podchodzący do roli mediów publicznych, typu Tomasz Kammel, dawno powinni byli powiedzieć 'dość'" - wyznał Orłoś.
Dziennikarz uważa, że pracujący tam ludzie mogą mieć spore problemy ze znalezieniem nowego zatrudnienia w innych mediach. Ratunkiem pozostają jedynie media prawicowe, ale te też mają swoje limity.
"Oczywiście o te osoby mogą się upomnieć media sprzyjającej prawej stronie, typu telewizja Republika, telewizja Trwam, prawicowe radiostacje czy tygodnik "Sieci". Tam pracownicy telewizji publicznej nie są skompromitowani, natomiast nie wyobrażam ich sobie w mediach głównego nurtu. To ludzie kompletnie niewiarygodni. Trudno ich nawet nazwać dziennikarzami" - podsumował ostro Orłoś.
Zobacz też:
Afera w "Pytaniu na śniadanie". Kammel przerwał rozmowę i pilnie ogłosił. Poruszenie na całą Polskę
Ledwie Iza Krzan straciła pracę w TVP, a tu jeszcze takie wieści. Prezes postawił sprawę jasno
Niefortunna wpadka Kammela w "Pytaniu na śniadanie". Widzowie wszystko widzieli na własne oczy