Piotr Głowacki: Ciekawość siebie trwa
Piotr Głowacki (39 l.) nie pokazuje się z ukochaną zbyt często w światłach fleszy. Trzyma swoją miłość dla siebie. Bo docenia to, co budował wiele lat...
Dorastał na wsi. - Blok nauczycielski wśród pól, a obok szkoła, w której uczyła moja mama - wspomina Piotr Głowacki. Potem przeniósł się do Torunia, a po ukończeniu Akademii Teatralnej został na stałe w Warszawie.
- Mieszkamy w Śródmieściu. Nie muszę jeździć ani nawet chodzić do żadnego centrum. Czuję, że jestem na miejscu - nie ukrywa. Bo tu właśnie spotkał miłość swego życia, aktorkę Agnieszkę Marek.
- Poznałem ją w 2002 r. Na schodach uczelni. Po dwóch latach zaczęła pracę w teatrze, ja jeszcze studiowałem - opowiada gwiazdor.
Musiała minąć cała dekada, by zrozumieli, jak są sobie bliscy. Pobrali się przed ośmiu laty. - Mijaliśmy się, dzieliliśmy się tym, co się u nas dzieje. Aż okazało się, że ta relacja wśród wszystkich innych jest najważniejsza, najbardziej trwała.
Wzajemna ciekawość siebie nie słabła - przyznaje Głowacki. Niemal trzy lata temu został tatą, na świat przyszły bliźniaki Ida i Aaron.
- Miałem 37 lat. Nie wyobrażam sobie, jak by to wyglądało, gdybym miał 20. Wciąż nie mam pewności, jak powinienem wychowywać dzieci ani które z książek psychologicznych, jakie przeczytałem na ten temat, są słuszne - stwierdza.
I właśnie dlatego ogromnie docenia rolę Agnieszki w wychowaniu maluchów. - Mogę opowiedzieć milion teorii na temat ojcostwa, a prawda jest taka, że to moja żona przeżyła najwięcej. Przy bliźniętach od samego początku wykonuje więcej pracy, niż gdybyśmy mieli jedno dziecko - chwali ukochaną.
To oczywiście ogromna odpowiedzialność i mnóstwo zajęć, ale aktor wcale nie narzeka. Chętnie też wziął na siebie część obowiązków. - Nie korzystaliśmy z pomocy niani, nasi rodzice nie mieszkają w Warszawie, więc nie mogli przychodzić, żeby pomagać. W naszym domu zapanowała nadzwyczajna dyscyplina, pilnowanie porządku przy drobnych czynnościach - dodaje.
Ta wewnętrzna mobilizacja pozwoliła im na znalezienie chwil na własne pasje. Piotr przyjął rolę himalaisty w filmie "Broad Peak", co wymagało nauki wspinaczki, a zaraz potem rozpoczął treningi bokserskie, by wcielić się w pięściarza Tadeusza Pietrzykowskiego.
- Od dzieciństwa, kiedy dużo tańczyłem, nie kształtowałem własnego ciała tak intensywnie. Agnieszka też wróciła do sportu. Była mistrzynią Polski w ujeżdżaniu w damskim siodle. Ma sportową duszę, którą musiała w ostatnich latach uśpić - mówi.
Ich miłość kwitnie, aktor z optymizmem patrzy w przyszłość. - Za chwilę kończę 40 lat, to ważny moment. Powiedziałem "tak" rzeczywistości. Nie wiem na pewno, czego tak naprawdę bym chciał. Ale jestem zadowolony z tego, jak jest, i otwarty na to, co przyjdzie - podsumowuje.