Piotr Krysiak wraca do tematu Emila S. Demaskuje „maltańskie Polywood”?
Emil S. dał się poznać Polakom jako mąż znanej piosenkarki Dody, a także producent filmowy odpowiedzialny m.in. za „Dziewczyny z Dubaju”, które tworzył wraz z ukochaną. Ostatecznie jednak odsunął ją od pracy nad filmem, odbierając możliwość decydowania o dziele. Wszystko potoczyło się szybko, a sprawie z uwagą przypatrywały się media. Jak się okazało, to niejedyne przewinienia Emila S. Piotr Krysiak, który niegdyś ujawnił treść „niewygodnej korespondencji” reżysera ze współpracownicami biorącymi udział w filmie, postanowił wrócić do sprawy maltańskiej spółki ex Dody i milionów, które rozpłynęły się w powietrzu...
Doda i Emil S. wzięli ślub w kwietniu 2018 roku w hiszpańskiej Marbelli. Zakochani nie tylko zainwestowali w miłość, ale także w biznes filmowy. Na początek para postanowiła zekranizować książkę "Dziewczyny z Dubaju" autorstwa Piotra Krysiaka.
Stępień wziął na siebie załatwienie finansowania projektu jako, że nie po raz pierwszy miał się podjąć kontaktu z inwestorami. Jak ujawnił Grzegorz Szymanik w artykule opublikowanym na łamach "Dużego Formatu", sponsorów szukał dosłownie wszędzie. Zdołał nawet znaleźć 80-letniego emeryta, który wygrał 10 milionów złotych w lotto (pomógł mu w tym opiekun kont indywidualnych) i namówić go do zainwestowania ich w "Dziewczyny z Dubaju". Co więcej, udział w całej sprawie wzięła także jego córka.
Za sprawą publikacji w "Pulsie Biznesu" inwestorzy dowiedzieli się, że ich pieniądze, czyli w sumie ponad 12 milionów złotych, zostały przelane na konto nowej spółki na Malcie - Ent One Studios. Co więcej, okazał się, że została ona założona zaledwie dwa miesiące wcześniej, a jej dyrektorami zostali Emil S. i jego małżonka Doda. Magazyn podał również informację, że kapitał zakładowy spółki wynosi 1,2 tysiąca euro i w dodatku nie został on opłacony w całości.
To właśnie EOS, z którą inwestorzy nie podpisywali żadnych umów, miała zająć się produkcją "Dziewczyn z Dubaju".
"W oparach kokainy, opowieści o gangsterach i zastraszaniu nimi wrogów, rodziło się w pośpiechu maltańskie "imperium filmowe" Emila S" - pisze na Facebooku Piotr Krysiak, podkreślając, że właśnie tak widzą sprawę współpracownicy znanego producenta, który odpowiadał za ekranizację "Dziewczyn z Dubaju". Dziennikarz śledczy odpowiedzialny za książkę na podstawie której powstał wspomniany film, postanowił podążać dalej śladem byłego męża Dody. Udało mu się dotrzeć do zeznań osób zamieszanych w przekręty Stępnia. O wszystkim opowiedział publicznie!
Ujawnił on, że sekretarzem maltańskiej spółki Ent One Studios Ltd. został Norbert K. - Polak, trudniący się przewozem osób i przewodnik po Malcie, który uciekł z kraju, ponieważ został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Natomiast prezesem wspomnianej spółki mianowano jego żonę Gabrielę Małgorzatę M., która również ma zatargi z prawem - jest bowiem poszukiwana przez polską prokuraturę m.in. za wyłudzenia.
Dziennikarz zdradził, że Emil S. próbował ze wszystkich sił przenieść pieniądze z polskich kont na zagraniczne, wiedząc, że może je stracić. W poradzeniu sobie z tym kłopotem wspierała go księgowa, która skontaktowała się z Adrianem S., mieszkającym na Malcie, pytając czy ten nie zechciałby otworzyć spółki dla jej znajomego. Ten chętnie przystał na propozycję księgowej Stępnia i zaangażował w cały projekt Norberta K.
Jak donosi autor "Dziewczyn z Dubaju", Emil S. poleciał na Maltę najszybciej, jak tylko mógł, a na wyspie spędził dwie noce. W trakcie swojego pobytu załatwił wszystkie formalności z Adrianem S. i Norbertem K. Założenie spółki potrwało kilka dni, ale ostatecznie się udało. Firma miała jednak problem z otwarciem konta bankowego.
"’Emil S. chciał by założyć normalny rachunek bankowy, ale wszystkie banki mu odmówiły ze względu na skomplikowaną sytuację prawną. S. powiedział, że ma spory z inwestorami, ale zataił sprawę karną i to przeważyło na jego niekorzyść. Emil S. był wściekły z tego powodu, nie mógł zrozumieć maltańskich procedur. Podkreślał, że musi szybko przelać pieniądze z Polski. Opowiadał, że nękają go inwestorzy’ - tłumaczył w warszawskiej prokuraturze Adrian S" - podaje w poście Piotr Krysiak.
Sam zainteresowany miał zeznać, że spółka posiadała konto w ING Bank Śląski SA, jednak rachunki spółki i jego prywatne zostały wypowiedziane bez podania przyczyny. Producent podkreślał, że pieniądze inwestorów nie opuściły kraju.
Ponadto na koncie spółki znajdowało się 12 mln złotych, które przed wypowiedzeniem rachunku zniknęło.
"Podczas pierwszego pobytu na Malcie Emil S. chwalił się, że ma na prywatnym rachunku 20.000.000 zł. Pokazywał stan rachunku. Chyba był to rachunek w banku ING, ale nie jestem pewien. Wtedy też S. w moim domu wciągał nosem biały proszek. Mówił, że to kokaina. W mojej obecności nie kupował narkotyków" - donosi Piotr Krysiak, przytaczając słowa zeznania Adriana S. Pisarz zaznaczył, że Emil S. udał się na Maltę po raz kolejny już w towarzystwie ówczesnej żony Doroty Rabczewskiej, próbując negocjować warunki współpracy z Adrianem S. i jego żoną, a dokładnie chcąc nakłonić małżonków do podpisania umowy o poufności, co nie doszło do skutku.
Ostatecznie Adrian S. wraz z żoną zostali odsunięci od obowiązków, będąc zastraszani przez Emila S.
"Podczas pierwszego pobytu na Malcie Emil S. mówił, że ma znajomości w świecie przestępczym, grupie mokotowskiej. Twierdził, że nasyłał ludzi z półświatka na osoby, z którymi miał problemy. Nie mówił o kogo chodziło. S. próbował skonfliktować mnie i moją żonę z Norbertem K. Przestał się z nami kontaktować 17 października. Po około miesiącu zadzwonił do mojej żony i ją straszył pozwami i sprawami karnymi. Żądał zwrotu pieniędzy. Nie zwróciliśmy pieniędzy. Dostał pismo od naszego adwokata i na nie nie odpowiedział" - skonkludował były pracownik Emila S.
Miejsce poprzedniczki zajął Norbert K., który według doniesień Krysiaka, już w 2020 r. stracił swoją posadę. Na jaw wyszło także, że księgowość w spółce EOS nigdy nie była prowadzona, a KRS domagał się dokumentów od Emila S.
"30 listopada ubiegłego roku Emil S. usłyszał 45 zarzutów. Dotyczą one przywłaszczenia mienia w łącznej wysokości 8,5 miliona zł., na szkodę 44 pokrzywdzonych inwestorów. Prokuratura zastosowała wobec niego środki zapobiegawcze. 4 miliony zł. poręczenia majątkowego oraz zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Ma się stawiać 3 razy w tygodniu w komisariacie. Producentowi grozi mu do 10 lat więzienia. Piosenkarka Dorota Rabczewska usłyszała jeden zarzut" - podsumował dziennikarz śledczy.
Pod wpisem autora "Dziewczyn z Dubaju" zaroiło się od komentarzy. Jedni uważają, że historia producenta filmowego nadaje się w sam raz na scenariusz do kolejnej produkcji, a drudzy z niecierpliwością czekają na książkę Piotra Krysiaka, w którym zgłębi temat maltańskiej spółki byłego męża polskiej wokalistki.
Zobacz też:
Doda o traumie po rozwodzie z Emilem Stępniem
Doda nie ma pieniędzy z filmu "Dziewczyny z Dubaju"?
Doda szczerze o problemach z prawem z powodu Emila