Piotr Kupicha wpadł w poważne tarapaty. Nie przeczytał dokładnie umowy i słono go to kosztowało [POMPONIK EXCLUSIVE]
Piotr Kupicha (44 l.) w czasie szczytowej popularności zespołu Feel musiał grać po 250 koncertów rocznie. Z perspektywy czasu przyznaje, że takie tempo było zabójcze dla jego strun głosowych. Musiał jednak to robić z jednego powodu, a w rozmowie z Pomponikiem ujawnił kulisy...
Piotr Kupicha, chociaż szerszej publiczności znany jest jako lider zespołu Feel, swoją muzyczną karierę rozpoczynał w zespole Sami. Kiedy po czterech latach zdecydował się zrealizować nowy projekt, którym był właśnie Feel, rozstanie z dotychczasową wytwórnią okazało się bolesne i kosztowne.
W rozmowie z Pomponikiem ujawnił szokujące kulisy branży muzycznej. Nie waha się używać dosadnych słów w odniesieniu kontraktów, proponowanych przez wytwórnie początkującym artystom.
Piotr Kupicha, po 4 latach postanowił rozstać się z zespołem Sami i rozpocząć nową ścieżkę kariery. W wywiadzie, udzielonym Pomponikowi za kulisami Sylwestrowej Mocy Przebojów Telewizji Polsat w Parku Śląskim w Chorzowie, ujawnił, ile kosztowało go spełnienie swojego marzenia. Przy okazji ma radę dla początkujących artystów:
"Myślę, że to jest bardzo ważne, by podpisywać kontrakty niezłodziejskie. Często młodzi ludzie po różnych talent show musieli podpisywać kontrakty takie, że wytwórnia zabiera 80 proc. Ja taki haracz zapłaciłem w zespole Sami. Pamiętam, że powiedziałam mojemu wydawcy, że chcę się uwolnić od umowy, którą podpisałem. I dostałem informację, że muszę zapłacić tyle i tyle pieniędzy”.
Jak się okazało, rozwiązanie umowy z dotychczasową wytwórnią okazało się o wiele bardziej kosztowne niż Kupicha zakładał. Musiał szybko odzyskać pieniądze, które zdążył wydać w przekonaniu, że na nie zapracował. Jak wspominał w rozmowie z Pomponikiem:
"Pamiętam, że kupiłem sobie samochód za pieniądze z ZAiKS-u, coś tam jeszcze, wszystko musiałem sprzedać, żeby Feel mógł zacząć. W umowie było zapisane, że jeśli ja chcę działać nie w tej wytwórni, muszę zapłacić karę finansową. No i z showbiznesową zimną krwią wydawca taką kwotę powiedział".
Zespół Feel szybko okazał się gigantycznym sukcesem. Jednak to także miało swoją cenę. Jak wspomina Kupicha, całymi tygodniami nie bywał wtedy w domu, a struny głosowe miał do tego stopnia zdarte, że musiał korzystać z playbacku.
Do tej pory zresztą tego żałuje. Jak wyznał w rozmowie z Pomponikiem:
"Nie byłem dumny z tego, jak to się odbywało w tym 2007 – 2008 roku. Nawet nie wiedziałam, w jakiej miejscowości gramy. Przyznaję się, że graliśmy wtedy czasem z playbacku. Żałuję, że nie graliśmy trochę mniej. Menedżerowie wtedy kontraktowali koncerty. Nie wyrabiałam już głosowo, bo graliśmy praktycznie cały czas. Nie zdawałem sobie sprawy, że o te struny głosowe trzeba dbać. Potem już wiedziałem, czego nie chcę. Ważne, żeby czytać umowy".
Zobacz też:
Piotr Kupicha został przyłapany. Zdjęcia nie pozostawiły wątpliwości
Piotr Kupicha wspomina dzieciństwo. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem
Czego słuchał nastoletni Piotr Kupicha (Feel)? Będziecie zaskoczeni