Piotr Machalica: W pogoni za miłością
Jego życie to pasmo wzlotów i upadków. Los go nie rozpieszczał, stawiając przed nim coraz trudniejsze do pokonania przeszkody...
Jak wspomina swój dom na Śląsku? - Nigdy nie brakowało w nim miłości, mimo że, kiedy przyszedłem na świat, Henryk już z nami nie mieszkał - mówi Piotr Machalica (64 l.), który ma w zwyczaju nazywać nieżyjącego już ojca po imieniu.
Senior rodu, znany aktor, pracował w teatrach w całym kraju, wciąż był w rozjazdach. To sprawiło, że Piotr musiał szybko przejść szkołę dojrzewania...
- Tak naprawdę wychowywała nas mama. Bardzo dbała o to, byśmy dobrze się czuli i nie mieli do niego żalu o te nieobecności. Nigdy się nie skarżyła - opowiada o ukochanej osobie, której fotografia, wykonana tuż przed jej śmiercią, stoi w jego salonie.
I od razu dodaje: "Była niezwykła, tolerancyjna. Kiedy dziś o tym myślę, widzę, że mogła czuć się bezsilna. Miała do upilnowania trzech facetów, a każdy z nas był kompletnie inny".
Ta trójka to on i jego starsi o trzy lata bracia bliźniacy. Fascynowali się sportem, choć w końcu Aleksander także został aktorem. Piotr czuł, że nie jest taki jak oni.
- Niepotrzebnie poszedłem rok wcześniej do szkoły. Byłem kompletnie oderwany od rzeczywistości. Zagubiony we własnych myślach - wspomina.
Gdy rodzice zdecydowali się na rozwód, bracia zostali z mamą, Piotr, zbuntowany 15-latek, trafił do Warszawy do ojca, który był już w nowym związku. - W końcu padła propozycja, że może bym zamieszkał sam, ojciec wynajmie mi pokój - opowiada.
Nastolatek imał się różnych zajęć, od gońca w redakcji, bibliotekarza, po pracę w izbie wytrzeźwień. Wytrzymał tam rok i sam przyznaje, że widział okrutne rzeczy. Ale nie uchroniło go to przed popełnianiem błędów, które stamtąd znał.
Choć wkrótce zdobywał popularność, nie potrafił znaleźć stabilizacji ani miłości. W końcu musiał zmagać się z poważną depresją.
- Abstynentem nie zostałem, ale nie chce mi się o tym gadać. Każdy z nas ma inny charakter i słabości. Nałóg karmi nałóg. Nikt nie jest doskonały - ucina dywagacje.
O ojcu, choć przecież mógłby mieć do niego pretensje o zwichrowane dzieciństwo, nigdy nie mówił źle. Wręcz przeciwnie. Wspomina, że niedługo przed śmiercią taty w 2003 r., przez kilkanaście miesięcy wraz z nim i bratem Olkiem grali wspólnie spektakl.
- Mieszkaliśmy razem w hotelu pod Poznaniem i strasznie dużo rozmawialiśmy ze sobą. O wszystkim: życiu, zawodzie, kobietach. Przeżywałem wtedy trudny moment, rozpadło się moje małżeństwo - przypomina dramatyczne chwile.
Związał się potem na 10 lat z Edytą Olszówką, która mocno go wspierała, tym bardziej że miał już poważne kłopoty z sercem. Jednak ta relacja też nie przetrwała.
Dziś Machalica, pogodzony ze światem i życiem, strzeże bardzo mocno swej prywatności. Ale przyznaje się, że ma to, czego tak bardzo szukał.
- Żeby ukrócić spekulacje, które pojawiają się od wielu lat, chcę powiedzieć, że od ponad dekady jestem w związku. Bardzo kocham i czuję się kochany. A moja miłość na imię ma Oleńka - podsumowuje.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: