Piotr Machalica wspomina izbę wytrzeźwień: "To był koszmar"
Piotr Machalica (62 l.) zanim stanął na scenie, z niejednego pieca jadł chleb... Froterował podłogi, był portierem nocnym. Pracował także w izbie wytrzeźwień i nie wspomina tego najlepiej.
Długo szukał swojej drogi życiowej. - Nie chciałem chodzić do dziennego liceum. Ale musiałem znaleźć jakąś robotę - wspomina.
Przez rok froterował więc korytarze w Teatrze Narodowym, gdzie grał jego ojciec, Henryk Machalica. Tak naprawdę stan podłóg niewiele Piotra obchodził, wolał zakradać się na balkon w czasie prób i podglądać artystów przy pracy. - Jakich aktorów ja się tam naoglądałem, Boże jedyny! - wzdycha.
Zanim sam stanął na scenie, zatrudnił się na portierni w... izbie wytrzeźwień. Poprosił dyrektora, żeby mógł pracować wyłącznie nocą, bo cieszyło go to, że będzie miał wolne całe dnie. Szybko pożałował swojej decyzji.
- To był koszmar - wspomina. - I wcale nie chodziło o klientów, tylko o personel. Wylądowali tam jacyś wykolejeńcy. Byłem parę razy świadkiem, jak sanitariusz bez powodu uderzył narąbanego kolegę. Po prostu lutnął mu w twarz. Inny urwał klientowi... klejnoty. Masakra - twierdzi.
Ale pijani pacjenci tego przybytku też bywali groźni. Przyszły aktor parę razy oberwał na sali od nieprzypiętych pasami meneli.
- Prawdę mówiąc, to kobiety okazały się o wiele gorsze. Od jednej dostałem kopa w przyrodzenie - zdradził po latach.
Jako dziecko przyszły aktor był kompletnie oderwany od rzeczywistości, ciągle zagubiony we własnych myślach. - Dobrze to pamiętam, babcia się o mnie martwiła i powtarzała, kiwając głową: "Do lekarza trzeba z tym pójść" - wspomina.
Nic dziwnego, skoro potrafił nagle podczas jedzenia zupy zastygnąć z widelcem w ręku. - Sam nie wiem, gdzie wtedy byłem - kwituje.
Objawy nieprzystosowania Machalica zdradza do dziś. - Mam poczucie,że wchodzę w czas, który jest kompletnie nie mój - przyznał aktor w jednym z wywiadów. - Nie umiem się dopasować. To czas wszechobecnego internetu i Facebooka. To tam ustala się, co jest dobre, a co kiepskie - podsumowuje ze smutkiem.