Piotr Rubik żałuje
40-letni kompozytor, gdyby mógł cofnąć czas, wprowadziłby korektę do uroczystości ślubnej, która miała miejsce w czerwcu ubiegłego roku.
Przypomnijmy: ślub Piotra i Agaty odbył się w atmosferze skandalu. Para młoda wkroczyła do kościoła osłaniana parasolami, uniemożliwiając pracę licznie przybyłym fotoreporterom.
Dziś Piotr żałuje, że nie wykorzystał dostatecznie tej sytuacji, mógł na niej nieźle zarobić: "Na pewno na słynnych dziś parasolach, które zasłaniały nas przed wścibskimi paparazzimi, umieścilibyśmy jakąś reklamę z myślą o celach charytatywnych" - mówi w rozmowie z "Vivą".
"Byłby z tego zamieszania jakiś pożytek" - dodaje, zaznaczając swoją dobroczynność.
Sama Paskudzka jest szczęśliwa, że w końcu pozbyła się uciążliwego "paskudztwa": "Nazwisko mam dziś ładniejsze. Poprzednie uwierało, gdy dorastałam. Potem właściwie już nie. Przyzwyczaiłam się do bycia Paskudzką. Ale dziś z przyjemnością mówię o sobie: Agata Rubik".
22-letnia żona muzyka zapytana wprost, czy nie przeszkadza jej bycie wyłącznie tłem dla Piotra, odparła: "Nie czuję się w niczym ograniczona. Dobrze mi i nie pamiętam, żeby było inaczej. A tych, co mówią, dziwi chyba najmocniej, że zawsze chcemy być blisko siebie".
Agata twierdzi, że nieżyczliwość wobec niej generowana jest przez zazdrość. Zakochani nie rozstają się na krok, to przecież takie naturalne: "Jak ludzie nie chcą dzielić czasu ze sobą, to chyba coś jest nie tak? Mam rację? My spędzamy ze sobą każdą niemal chwilę. Nie ścieramy się. Codziennie słyszę, że Piotr mnie kocha".
Kompozytor w rozmowie z dwutygodnikiem podkreślił również, że doskonale zdaje sobie sprawę, jak silne jest jego oddziaływanie na ludzi: "Dostaję dużo maili od tych, którzy słuchają Rubika w internecie. Pewien Japończyk pod wpływem Tu Es Petrus zmienił imię z Shimpei na Szymona. Tak się w tych dźwiękach zakochał".