Piotr Siwkiewicz był w Polsce gwiazdą. Wyjazd do Francji wszystko zmienił, nie przewidział konsekwencji
Piotr Siwkiewicz miał na swoim koncie znakomite role w filmach "Yesterday", "Pociąg do Hollywood" i "Marcowe migdały", gdy nagle zdecydował się szukać szczęścia i pracy we Francji. Przebywał poza krajem zaledwie kilka lat, ale po powrocie nie było tu dla niego interesujących ról. "Polska zapomniała o mnie szybciej, niż myślałem" - mówi dziś z nieskrywaną goryczą.
Piotr Siwkiewicz skarży się w wywiadach, że media sugerują, iż po wspaniałym starcie w zawodzie przepadł bez wieści.
"Nie zdawałem sobie sprawy, że wrócę [po kilkuletnim pobycie poza Polską - przypis red.] do zupełnie innego kraju, w którym będę musiał zaczynać wszystko od nowa" - wyznał w najnowszym wywiadzie.
"W ostatnich latach na prawdziwym castingu, takim, gdzie czułem, że wreszcie mogę coś pokazać, byłem raz. Niestety projekt upadł" - powiedział w rozmowie z Onetem.
Nie jest tajemnicą, że Piotr zdecydował się przed laty na wyjazd do Francji. Niedługo po przyjeździe do Paryża wygrał zdjęcia próbne do głównej roli w filmie "Chusteczka Józefa".
"Zarobiłem kupę kasy, więc postanowiłem pójść za ciosem. Po co miałem tu wracać, żeby dalej nosić prezenty paniom w ministerstwie i błagać o zgodę na kolejny służbowy wyjazd? W Paryżu skusili mnie pieniędzmi i wolnością, tylko nie przewidziałem konsekwencji" - wspominał w cytowanym już wywiadzie.
"Polska zapomniała o mnie szybciej, niż myślałem" - pożalił się Dawidowi Dudko.
Inna sprawa, że role, które zagrał po przeprowadzce do Paryża i które miały przynieść mu rozgłos na całym świecie oraz utorować drogę do Hollywood, okazały się jedynie gościnnymi rólkami w marnej jakości francuskich serialach. O mityczną "Fabrykę Snów" udało mu się jedynie otrzeć, grając epizod w jednym z odcinków amerykańskiego serialu dla młodzieży "Nancy Drew".
Shivak (takim nazwiskiem posługiwał się we Francji) zdecydował się wrócić dopiero w 2001 roku. Dostał wtedy rolę w serialu "Więzy krwi". Uznał, że musi powalczyć o karierę w kraju, skoro w Paryżu nie powiodło mu się tak, jak sobie to wymarzył.
Po kilkuletnim pobycie nad Sekwaną Piotr Siwkiewicz w niczym już nie przypominał chłopaka, jakim był, gdy opuszczał Polskę. Sporo przytył, jego twarz mocno się zaokrągliła, a młodzieńczy urok ulotnił się na dobre.
Aktor co prawda - jak sam mówił - nabrał tzw. warunków, ale to nie wystarczyło. Przez pewien czas próbował odcinać kupony od swych dawnych ról, a zwłaszcza od roli Piotrusia z "Pociągu do Hollywood", i uczestniczył razem z Katarzyną Figurą w różnego rodzaju imprezach filmowych i festiwalach jako "atrakcja".
Jego usilne próby odbudowy kariery nie wypaliły przede wszystkim dlatego, że polscy producenci i reżyserzy mieli zapomnianemu przez widzów Piotrowi Siwkiewiczowi do zaoferowania jedynie gościnne epizody w serialach. Wystąpił m.in. w "M jak miłość", "Plebanii", "Ojcu Mateuszu", "Komisarzu Aleksie" i "Pierwszej miłości".
Na szczęście dostał możliwość spełniania swych zawodowych ambicji w teatrze. W 2003 roku dostał angaż w stołecznym Teatrze Dramatycznym.
Piotr Siwkiewicz strzeże prywatności, nie opowiada w wywiadach o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami jego domu. Ostatnio uchylił rąbka tajemnicy i zdradził, że już dawno temu wybrał życie... samotnika.
"Nigdy się z nikim poważnie nie związałem, nie potrafiłem dzielić życia z drugą osobą" - potwierdził w najnowszym wywiadzie.
"Kompletnie zawierzyłem mojemu zawodowi" - wyznał w rozmowie z Onetem.
Zobacz też:
Katarzyna Figura szczerze o starzeniu. "Trzeba w sposób naturalny przyjmować"
Figura całkowicie odmieniona. Co się stało z aktorką? Nowy wygląd wzbudził emocje
Tak wyglądają dziś córki Katarzyny Figury. Dzieci aktorki są już dorosłe
Źródła:
1. Rozmowa z P. Siwkiewiczem: Onet-Teatr (marzec 2025).
2. Materiały własne AIM.