Piotr Szwedes: Największym wyzwaniem jest żona!
Piotr Szwedes (50 l.) swojej rodziny i domu od lat pilnie strzeże. Nie chce, by świat show-biznesu zniszczył to, co ma najcenniejsze...
Jak lwy bronią dostępu do swojego domu, chuchają i dmuchają na swoje szczęście. Może dlatego małżeństwo Piotra i Anny Szwedesów jest jednym z nielicznych w show-biznesie, które mimo upływu lat trzyma się wyjątkowo mocno.
Oboje wychowywali się wśród lasów i jezior. On urodził się w Lidzbarku Warmińskim, ona pochodzi z Mikołajek. Były wakacje 1995 roku. Do kin wchodził właśnie film Młode wilki, który z Piotra Szwedesa uczynił gwiazdę.
Już nie musiał się martwić, z czego opłaci wynajmowany kąt i co będzie musiał sprzedać, by przetrwać w stolicy kolejny miesiąc. Podczas studiów co roku jeździł za granicę na saksy, by zarobić na życie.
Rola Prymusa całkowicie odmieniła jego życie. Te wakacje były inne. Nareszcie uwierzył, że to, co robi, ma sens. I właśnie wtedy przyjechał odpocząć do Mikołajek.
"Życie jest naprawdę piękne" – tak sobie myślał, kiedy w słoneczny dzień, pewnym krokiem wchodził do restauracji swojego przyjaciela Wojciecha Malajkata (56 l.).
Znajomi przedstawili mu kilka miejscowych dziewcząt. Patrzyły na niego maślanym wzrokiem, z wyjątkiem… jednej.
Anna sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała kim on jest. Zupełnie nie zwracała na niego uwagi.
"Udaje, pomyślał w swojej próżności. – Przecież niemożliwe, żeby mnie nie kojarzyła!" – nie dowierzał.
Przez kilka dni chodził wszędzie tam, gdzie mógł ją spotkać. Nie było to trudne, bo Mikołajki nie są duże.
"Zbywała mnie, ciągle uciekała i przez to stała się moim wyzwaniem" – opowiadał z uśmiechem Piotr.
Zdjęcie żony zobaczysz na kolejnej stronie...
Wtedy jeszcze nie myślał, że zakocha się na poważnie. Tymczasem wakacje się skończyły i musiał wracać do Warszawy. Ania została w Mikołajkach, gdzie zaczęła maturalną klasę. I choć jej serce w końcu żywiej zabiło dla tego chłopaka, była pewna, że szybko o niej zapomni, jak tylko wróci do stolicy. Ale nie zapomniał.
Jeździł do niej, kiedy tylko mógł, stale dzwonił i pisał. Już wtedy wiedziała, że na wymarzoną pedagogikę będzie zdawała w stolicy.
Kiedy została studentką, nie od razu zamieszkali razem. Chcieli się przekonać, czy to rzeczywiście miłość.
Rodzice Ani z dystansem i lekką nieufnością podchodzili do przyszłego zięcia – aktora. Dopiero gdy przekonali się, że jest odpowiedzialny, wszystko się zmieniło.
"Tata uspokoił się, kiedy się z Piotrem zaręczyliśmy" – uśmiecha się Anna.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Pobrali się w kameralnym kościółku w Mikołajkach. Do dzisiaj z sentymentem wspominają swoje pierwsze maleńkie mieszkanko w stolicy, i to, że poruszali się po mieście tramwajem, marząc o samochodzie.
Aktor jest dumny, że wszystko, co osiągnął w życiu, zawdzięcza sobie. No i żonie, która zawsze go wspiera.
Po ślubie Piotr wyznał żonie, że chce mieć co najmniej czwórkę dzieci, jak jego siostra. Anna była zachwycona, bo pochodzi z wielodzietnej rodziny.
Najpierw na świecie pojawiła się Zuzia (16 l.), potem Martynka (14 l.). W końcu doczekali się upragnionego syna Szymona (8 l.).
Piotr był wniebowzięty! Stawał na głowie, by zapewnić rodzinie dostatnie życie. Jakaż była ich radość, gdy wynajęty kąt zamienili na własne mieszkanie, a potem na piękny apartament na warszawskim Mokotowie.
Anna jest logopedą, pracuje w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii. Zawód Piotra, praca na planie w towarzystwie atrakcyjnych koleżanek, późne powroty do domu, wyjazdy, na początku wzbudzały w niej zazdrość.
Mąż okazał się jednak odpowiedzialnym i godnym zaufania partnerem.
"Jest kochany. Kiedy ma zagrać w jakiejś intymnej scenie, zawsze mnie do tego wcześniej przygotowuje, bym niczego się nie obawiała. Choć mu bardzo ufam, miło mi, że się troszczy, by nie było mi przykro" – wyznaje Anna.
Rzadko się kłócą. Kiedy napięcie między nimi narasta, Piotr po prostu wychodzi do garażu. A kiedy z niego wraca, po złości nie ma nawet śladu.
"Stale budujemy między sobą więzi. To najważniejsze, kiedy chce się tworzyć udaną rodzinę. Trzeba być ze sobą i cieszyć się swoją obecnością" – zdradza Piotr.
A Anna dodaje: - Wiem, że mogę polegać na swoim mężczyźnie. Kiedy jest mi źle, zawsze jest obok mnie. Dobry, inteligentny. Imponuje mi wiedzą i osobowością, dlatego odkąd z nim jestem, inni mężczyźni mnie nie interesują – mówi.
Piotr z kolei uwielbia swoje kobiety. Z synem Szymonem cieszą się ich obecnością w domu.
"One dają mi chęć do pracy i siłę do życia. Jestem naprawdę spełnionym facetem" – zapewnia aktor.
***