Reklama
Reklama

Plany Meghan i Harry'ego kompletnie się posypały. Teraz drżą o przyszłość

Meghan Markle i książę Harry powoli tracą wszelkie opcje, by poprawić swój wizerunek. Najnowszy program okazał się klapą, inne przeszły zupełnie bez echa lub też zostały wyśmiane. Teraz ekspertka od royalsów wyjaśnia, jak doszło do tej sytuacji i nie ma dla tej pary dobrych wiadomości. A może być jeszcze gorzej.

Nowy program Meghan Markle to klapa

Meghan Markleksiążę Harry kilka lat temu podpisali z platformą Netflix umowę na aż 100 milionów dolarów. Teraz wszystko wskazuje, że szefowie tej firmy będą gorzko żałować wydanych pieniędzy. Ostatni lifestyle'owy program Markle, czyli "Z miłością, Meghan" okazał się wielką klapą wizerunkową. Z księżnej śmieją się wszyscy - od zwykłych widzów, poprzez publicystów, aż po najbardziej znane programy śniadaniowe, jak "Good Morning, Britain" ITV.

Reklama

Produkcji żony Harry'ego zarzuca się wtórność i sztuczność, a zupełnie oderwane od rzeczywistości i naiwne porady stały się już obiektami powszechnych żartów. Sytuacji nie pomaga fakt, że Meghan najwyraźniej nie przyznaje się już do panieńskiego nazwiska i domaga się na wizji, by nazywano ją tytułem królewskim, jaki przysługuje jej od ślubu z księciem.

A to nie wszystko. Wiedzieliście, że w grudniu 2024 roku premierę miał dokument o grze polo, którego producentem wykonawczym był książę Harry? Jeżeli nie, to nie powód do wstydu - nie wie o tym też większość świata, bo produkcja "Polo" przeszła zupełnie bez echa. A te gazety, które ją zauważyły, w tym tak poważane jak opiniotwórczy "The Guardian", nie zostawiły na niej suchej nitki.

Ekspertka o decyzjach Meghan i Harry'ego

W programie "Polo" książę Harry nie pojawia się ani razu, ograniczając się do roli producenta wykonawczego. Być może jego obecność poprawiłaby oglądalność, ale na pewno nie opinię, jaką produkcja ma w mediach. W recenzji "The Guardian" możemy przeczytać wyjątkowo dosadną recenzję:

"Niezamierzenie zabawny film księcia Harry'ego o najgłupszym sporcie świata. Obrzydliwie uprzywilejowani gracze płaczą w zaciemnionych pokojach, gdy przegrywają... ten dokument o królewskim hobby jest bujdą. Krótko parafrazując Hansa Grubera: kiedy książę Harry zobaczył zakres swojej umowy z Netflixem, zapłakał, ponieważ nie było już członków rodziny, których mógłby oczerniać" - kpi poważna gazeta.

Podobne spojrzenie na sprawę ma Wioletta Wilk-Turska, autorka książek o brytyjskiej rodzinie królewskiej. W rozmowie z serwisem Jastrząb Post zauważyła, że wszystkie programy Markle i jej męża tylko pogarszają ich wizerunek w oczach opinii publicznej. Wszystko zaczęło się oczywiście od serialu "Harry i Meghan" z 2022, w którym przedstawili krewnych księcia w jak najgorszy sposób.

"Prawda jest taka, że gdyby jej projekty były czymś, co naprawdę przyniosłoby zysk, to byłaby traktowana zupełnie inaczej i zyskałaby lepsze recenzje. Nie wystarczy być członkiem rodziny królewskiej, żeby osiągnąć sukces. Myślę, że i ją, i Harry'ego zaskoczył fakt, że świat nie chce płacić za publiczne pranie przez nich brudów. Atakowanie rodziny nie przechodzi nawet w Hollywood. Jeśli widzimy człowieka, który próbuje zarobić miliony na opowiadaniu złych rzeczy o swoim ojcu i rodzinie, to się przeciw temu buntujemy" - tłumaczy ekspertka.

Dlaczego tyle osób nie lubi Meghan Markle?

Wilk-Turska wyjaśnia, że Markle zapomniała, iż bycie żoną księcia nie daje żadnej "taryfy ulgowej".

"Jeśli jej nowe projekty będą ciekawe i na poziomie, to czemu ma ich nie robić? Jak coś jest dobre i wartościowe, to się obroni. Ale trzeba mieć do tego pewien warsztat, umiejętności i charyzmę, nie wystarczy być tylko księżną" - tłumaczy ironicznie ekspertka.

Przy okazji zaznacza, że sama czytała komentarze osób, które osobiście poznały Meghan. Powtarzają się opinie niezbyt przychylne, co widać też w wydanym niedawno reportażu, zawierającym wypowiedzi pracowników księcia i jego żony.

"Z tych rozmów wyłania się obraz kobiety, która od zawsze za wszelką cenę chciała zaistnieć i robiła to na różne sposoby, nie zawsze etyczne. Najpierw pojawiła się w znanym serialu, a później wyszła za brytyjskiego księcia, choć nie interesowała się tym, czym jest rodzina królewska" - mówi.

W tym miejscu warto wspomnieć, że choć Meghan triumfalnie ogłosiła drugi sezon swojego programu, nie oznacza to automatycznie, że Netflix przedłużył z nimi umowę. Serwis MailOnline donosi, że drugi sezon był kręcony równolegle z pierwszym i jest częścią pierwotnej umowy.

Informator serwisu donosił, że szefowie platformy są niezaniepokojeni fatalnymi recenzjami, jakie ma program "Z miłością, Meghan". Netflix jest partnerem biznesowym jej marki osobistej As Ever, która już niedługo ma pojawić się w sklepach stacjonarnych, ale mało która firma jest zainteresowana współpracą z księżną.

Netflix zainwestował bardzo dużo w produkty Meghan oraz w wykreowanie księżnej na gwiazdę telewizyjną, co się zdecydowanie nie udało. Express.co.uk donosi:

"Harry i Meghan otrzymali ponad 110 milionów dolarów, wyprodukowali trzy seriale, które trwały [...] w sumie 18 odcinków. Daje to około sześciu milionów dolarów za odcinek. Można by się spodziewać, że wydasz taką kwotę na serial, ale na odcinek to horrendalne przekroczenie budżetu. Netflix będzie musiał albo nadal produkować z nimi treści, albo zmniejszyć straty i uciec od nich" - przekazał informator.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Meghan Markle wykpiona w śniadaniówce. Porady nadają się do kosza

Korwin Piotrowska nie wytrzymała ws. Meghan Markle

Meghan Markle wyznała prawdę o mężu. Wygadała się

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle | Książę Harry | Netflix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy