Plany Roberta Makłowicza legły w gruzach. Decyzja TVN spadła jak grom z jasnego nieba
Robert Makłowicz (56 l.) po odejściu z TVP myślał, że znalazł swoje miejsce u konkurencji. W TVN nie zadomowił się jednak na długo. Decyzja stacji mocno go zaskoczyła...
Kalendarz Roberta Makłowicza wypełniony był podróżami kulinarnymi do czerwca.
Jednak w zaistniałej sytuacji dziennikarz musiał zmienić plany.
Sfinalizował projekt, z którym nosił się już od dawna. I tak, zadebiutował niedawno jako kulinarny youtuber.
Gotuje w zaciszu swojej kuchni, a nagrania trafiają potem na jego kanał na YouTubie.
Nie zawiedzie swoich fanów
"Mam nadzieję, że bardzo szybko będę mógł wrócić do przemieszczania się po świecie i pokazywania jego smaków. Póki co, korzystam z własnej twórczości, opowiadam swoje anegdoty i pokazuję, jakie rzeczy można zrobić z produktów, które prawdopodobnie mamy w swojej lodówce czy spiżarce" – opowiada Robert Makłowicz.
"Staram się pokazywać, co można zrobić z zapasów, nie tylko dlatego, aby dało się to zjeść, ale żeby było też atrakcyjne kulinarnie" – dodaje.
Z wykształcenia historyk, z zamiłowania kucharz i pasjonat jedzenia, przez prawie 20 lat był związany z telewizją publiczną, prowadząc legendarne już dzisiaj programy "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza" i "Makłowicz w podróży".
Po zerwaniu współpracy w 2017 roku związał się z TVN-owską stacją kulinarną Food Network.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Ale nie zagrzał tu miejsca zbyt długo. Jego odejście było dla wielu ogromnym zaskoczeniem.
Wciąż nie wiadomo, jakie były prawdziwe powody zwolnienia. Obie strony w tej kwestii nabrały wody w usta.
"Gdy skończyła się mu umowa, władze stacji nie zdecydowały się jej przedłużyć" - donosi "Życie na Gorąco".
Wtedy też Robert Makłowicz zapowiadał, że planuje zrezygnować z telewizji na rzecz internetu.
Plany rozpadły się, jak armia francuska
Chciał wystartować latem, ale zrobił to już teraz i obiecuje, że widzowie kanału nudzić się nie będą.
Zamierza między innymi zaprezentować użytkownikom internetu swoją twórczość literacką.
"Choć plany rozpadły się niemal tak, jak armia francuska po uderzeniu zagonów pancernych Guderiana w roku 1940. Wszakże ja, w przeciwieństwie do armii francuskiej, nie kapituluję, okopałem się, mój dom jest moją linią Maginota niezdobytą i tak będę trwał w tej reducie" – zapewnia w swoim stylu Makłowicz.
***