"Po botoks sięgnęłam dwa razy"
42-letnia Anna Popek nie ukrywa, że jest pod dużym wrażeniem toksyny botulinowej. Uważa wręcz, że sięganie po nią jest analogiczne do... stosowania nowej metody leczenia.
Prezenterka Telewizji Polskiej z dobrodziejstw jadu kiełbasianego korzystała już dwukrotnie. Jest zachwycona i - jak mówi - "to naprawdę fajny produkt, byle zachować przy tym umiar i zdrowy rozsądek". Dziwi się osobom, które podchodzą do niego nieufnie:
"To tak, jakby pojawiła się nowa metoda leczenia, a my nie chcielibyśmy z niej skorzystać, bo leczyliśmy się kiedyś inaczej" - mówi "Twojemu Imperium".
"Medycyna szybko się rozwija, kosmetologia także. Trzeba obserwować świat i wyciągać wnioski. Na przykład ja największy nacisk położyłam na prewencję i na to, aby w naturalny sposób wydobywać z organizmu siły i urodę".
Zdaniem prezenterki kobiety niechętnie przyznają się do korygowania sobie urody w gabinetach chirurgów plastycznych. Powód?
"Myślę, że ludzie są po trosze hipokrytami. Ciągle kalkulujemy, co wypada, a co już nie. Niewielu ma odwagę przełamać tabu. Przede wszystkim dlatego, że od razu przypina im się jakąś łatkę. W tym przypadku kobieta słyszy, że jest próżna i płytka, bo zajmuje się wyłącznie swoim wyglądem" - twierdzi Popek.
Prezenterka przyznając się do stosowania botoksu, podkreśla jednocześnie, że jest "zwolenniczką normalności i naturalności". Innym kobietom radzi nie zazdrościć, nie przypinać łatek, dobrze myśleć o sobie, wysypiać się.
Czytaj także: