Po rozstaniu z Wojciechowską tak potoczyły się jego losy. Kossakowski prosi o pomoc
Przemysław Kossakowski (52 l.) swoją karierę w show biznesie zaczął nietypowo i jeszcze dziwniej ją zakończył. U szczytu sławy i powodzenia, również w życiu osobistym, postanowił rzucić wszystko i zaszyć się na wsi. Nie ukrywa, że droga, którą wybrał, bywa wyboista, a wyzwania przed którymi staje, zaskakujące. Właśnie uznał, że z najnowszym sam sobie nie poradzi i poprosił o pomoc.
Telewizyjna kariera Przemysław Kossakowskiego wykuwała się w dziwnych warunkach. Po tym, gdy spróbował już swoich sił jako zbieracz cykorii i winogron we Francji, robotnik na budowach w Holandii i przy wyrębie lasu oraz ochotnik w straży pożarnej, nieoczekiwanie pojawiło się zaproszenie na casting do nowego programu podróżniczego TTV.
Jak wspominał Kossakowski, na spotkanie w sprawie pracy przyszedł nieogolony i bez przedniego zęba. Tak zaczął się cykl reportażowy „Kossakowski. Szósty zmysł”. Po nim przyszły kolejne, w których podróżnik jasno dawał do zrozumienia, że nie boi się żadnych wyzwań.
Jednak, jak się okazuje, ani nurkowanie w ściekach Kalkuty, ani oddychanie przez rurkę leżąc we własnoręcznie wykopanym grobie, nie przygotowało go do obowiązków, w jakie obfituje nowa droga jego życia.
Kossakowski od miesięcy nie opuszcza gminy Wojsławice w województwie lubelskim, gdzie kupił rozległą posiadłość i na jej terenie urządza Artetytorium, ośrodek terapeutyczny dla osób z niepełnosprawnościami.
Kossakowski nie ukrywa, że wiele prac budowlanych wykonuje osobiście. Niedawno wyznał na Instagramie, że namierzenie instalacji wodno-kanalizacyjnej pod Wojsławicami okazało się trudniejsze niż wszystkie odcinki jego programów podróżniczych.
Z czasem udowodnił, że żadnej pracy się nie boi, zamieszczając swoje zdjęcie w trakcie malowania elewacji powstającego właśnie obok Arterytorium Domu Wytchnieniowego dla Rodziców i Opiekunów osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi.
Przed najnowszym wyzwaniem jednak postanowił poszukać wsparcia. Jak wyznał na Instagramie, zaangażował się w organizację i promocję zachodniopomorskiego Festiwalu „Pojezierze Wolnych Myśli”. Można byłoby przypuszczać, że osoba z jego doświadczeniem medialnym nie powinna mieć z tym problemu. Jednak Kossakowski, jak sam przyznaje, ma obawy. Jak wyznał na Instagramie:
„Wielu rzeczy jeszcze w życiu nie robiłem, a jedną z nich jest współorganizacja festiwalu. Myślę, że najwyższa pora to zmienić (…)Ciągle rozglądamy się nad osobami/firmami, którzy chcieliby wspomóc naszą ideę. W zamian możemy obiecać znakomitą przygodę i liczne świadczenia promocyjne. To propozycja, która adresowana jest wyłącznie ludzi kochających przyrodę, przygodę, sztukę i naukę, więc mamy podstawową wadę. Szukamy tylko wrażliwych partnerów”.
Odzew ze strony ewentualnych współorganizatorów nie jest, przynajmniej na Instagramie, zbyt imponujący, za to pojawiło się wiele głosów wsparcia. To swoją drogą ciekawe, jak Kossakowskiemu udało się odbudować wizerunek.
Po tym, gdy 3 miesiące po ślubie uznał, że nie nadaje się do wspólnego życia z Martyną Wojciechowską, co wcześniej, przez 3 lata związku, najwyraźniej w ogóle mu nie zaświtało, jego notowania w mediach sięgnęły bruku.
A trzeba przyznać, że spadał z naprawdę wysokiego pułapu. Widzowie pokochali go w roli pełnego empatii prowadzącego przełamującego stereotypy programu „Down the Road. Zespół w trasie”. Z Wojciechowską, jedną z najbardziej lubianych gwiazd polskiego show biznesu, wydawali się stworzeni dla siebie.
Kossakowski postanowił rzucić to wszystko z dnia na dzień. Wydawało się, że to już koniec. A jednak…
Zobacz też:
Pomyślne wieści z domu Kossakowskiego. Taka heca po 2 latach od rozwodu
Wojciechowska w gorzkim wyznaniu po roku od rozwodu. „Nawet małżeństwo mi nie wyszło”
Kossakowski załamał się po rozstaniu z Martyną? Sylwia Bomba twierdzi, że tak