Po skandalu jego kontakt z ojcem osłabł. Zbliżyło ich smutne wydarzenie
Michał Lesień, któremu ogromną popularność przyniosła rola Jacka Przypadka w „Lokatorach”, nie kryje, że zdecydował się studiować aktorstwo, bo – to jego słowa – do niczego innego po prostu się nie nadawał. Inna sprawa, że aktorem jest jego ojciec – znany choćby z „Komisarza Aleksa” i „Leśniczówki”. Okazuje się jednak, że Zbigniew Lesień wcale nie wspierał syna, gdy dowiedział się, że ten chce iść w jego ślady. „Pozostał neutralny” - żartuje Michał.
Kiedy Michał Lesień przyszedł na świat, jego ojciec był już znanym aktorem, jedną z największych gwiazd wrocławskich teatrów: Współczesnego i Polskiego. Zbigniew Lesień bardzo rzadko jednak zabierał syna do teatru, ale nie uchronił go przed nim...
"Oczywiście, bywałem w teatrze, znałem wszystkich kolegów ojca, miałem okazję dość wcześnie poznać dobre i złe strony tego, co dzieje się za kulisami. To mi się bardzo przydało, gdy sam zostałem aktorem, bo kiedy stanąłem na scenie, wiedziałem, jak się zachować" - opowiadał Michał po latach w rozmowie z "Echem Dnia".
Zbigniew Lesień wyznał kiedyś, że Michał bardzo długo nie potrafił zdecydować się, jaki zawód chce uprawiać, gdy skończy szkołę.
"On się bawił w różne role... Ale przed maturą przyszedł z kolegami, prosili, by statystować w spektaklu. Potem usłyszałem, że chce zdawać do szkoły teatralnej" - wspominał w wywiadzie dla "Angory".
Aktor wcale nie był zadowolony, że syn postanowił pójść w jego ślady.
"Powiedział, że szanuje mój wybór, ale pozostał wobec niego neutralny, nie chciał udzielać mi żadnych rad czy wskazówek. Odesłał mnie po nie do swoich kolegów" - wyznał Lesień junior w cytowanym już wywiadzie.
Michał był przyzwyczajony do tego, że ojciec codziennie wieczorem wychodził do teatru i znikał na trzy, cztery godziny.
"Rozumiałem to. Nigdy nie odczuwałem braku ojca, nigdy nie czułem, że mnie zaniedbuje" - powiedział "Echu Dnia", wspominając swe "szczenięce" lata.
Pod koniec lat 90. kontakt między Lesieniem synem i Lesieniem ojcem nieco się poluzował. Michał stawiał dopiero pierwsze kroki na zawodowej ścieżce, gdy Zbigniew został oskarżony przez pracownice teatru, którym wtedy kierował, o zachowania - delikatnie mówiąc - nieprzyzwoite. Musiał pożegnać się z posadą i odejść z teatru w atmosferze skandalu. Dziś nie chce wracać do tamtych wydarzeń, ale podkreśla, że nigdy nie został ukarany za czyny, których popełnienie mu zarzucano.
"Ta sprawa przeszkodziła mi w wielu zawodowych planach i zabrała kilka lat z życia. Ale pozwoliła na weryfikację przyjaciół i znajomych" - wyznał półtorej dekady później Tomaszowi Gawińskiemu z "Angory".
Michał Lesień ani razu nie skomentował oskarżeń, jakie padały pod adresem jego ojca. Sprawiał wrażenie, jakby nie chciał, aby ktokolwiek go z nim kojarzył. Tymczasem senior chętnie o nim mówił. Był z niego bardzo dumny, doceniał to, że idzie własną drogą i szuka swojego miejsca.
W 2008 roku Zbigniew Lesień przeprowadził się z Wrocławia do Warszawy, niedługo potem Emilian Kamiński zaprosił go do współpracy - zaproponował, aby wyreżyserował sztukę "Motyle są wolne". Zbigniew obsadził w niej m.in. Michała.
"Dobrze nam się razem pracowało. Spektakl odniósł sukces artystyczny i komercyjny" - opowiadał potem "Angorze".
Od tamtej pory już kilka razy spotkali się w pracy. Odkąd półtora roku temu zmarła mama Michała, bardzo zbliżył się z ojcem. Nie ma dnia, by choć przez chwilę nie porozmawiali przez telefon, nie ma tygodnia, by choć raz nie zjedli razem obiadu czy kolacji.
Zobacz też:
Michał Lesień przeszedł ogromną metamorfozę
Żona Lesienia wytatuowała sobie datę ślubu na stopie
Źródła:
1. Wywiad z M. Lesieniem, "Echo Dnia" (grudzień 2007).
2. Wywiad ze Z. Lesieniem, "Angora" (październik 2013).
3. Materiały władne AIM.