Podczas "Sylwestra z Dwójką" zrobiło się poważnie. Kammel i Krzan nawiązali do sytuacji w TVP
Podczas imprezy sylwestrowej TVP nie zabrakło napiętej atmosfery. Wszystko przez aktualną sytuację Telewizji Polskiej, która od wielu dni jest na językach internautów. Tomasz Kammel (52 l.) i Izabella Krzan (28 l.) chcieli wszystkich uspokoić i wypowiedzieli kilka interesujących zdań. Swoje trzy grosze dorzucił nawet Rafał Brzozowski (42 l.)...
Tomasz Kammel ma świadomość, jak wiele kontrowersji powstało wokół stacji TVP. Dlatego 52-letni prezenter postanowił zapewnić publiczność, że wszystko jest w porządku. Podczas "Sylwestra z Dwójką wypowiedział kilka interesujących i wymownych słów.
"Żeby nikt nie miał wątpliwość "Sylwester w Dwójce" to impreza dla wszystkich" - podkreślił.
U boku Tomasza Kammela podczas sylwestrowej nocy stała Izabella Krzan oraz Rafał Brzozowski. Prezenterka szybko podchwyciła nastrój kolegi i również nie powstrzymała się od komentarza:
"Plan jest taki: mało gadania, dużo grania - tak się dzisiaj bawimy moi drodzy".
Niestety, poprawienie atmosfery okazało się trudne. Sytuacji nie pomogło to, że doszło do kilku specyficznych scen.
Po pierwsze, choć Tomasz Kammel zapewniał, że wydarzenie jest dla wszystkich, wzmożona ochrona sprawiła, że gwiazdy musiały przestrzegać restrykcyjnych zasad. Niektórzy przez to mieli kłopoty. Dla przykładu: Maryla Rodowicz nie mogła dostać się na próby. Po drugie, doszło do wielu wpadek, np. pomylenia tekstu kultowego utworu przez Viki Gabor.
Nie popisał się nawet Rafał Brzozowski. Jego zachowanie na scenie bardzo zaskoczyło widownie. Muzyk chyba chciał nieco rozluźnić widzów, albo po prostu rozbawić zebranych, kto to wie... Tak czy siak zrobiło się dziwnie - i to do tego stopnia, że Kammel musiał... tłumaczyć kolegę.
Co zrobił Rafał Brzozowski? Pojawił się na scenie z winogronami. Następnie zaczął je jeść, jedno po drugim. Kammel szybko wyjaśnił, że zjedzenie przed północą dwunastu winogron przynosi szczęście w nowym roku.
Dobre nastroje i przyciąganie pozytywnych wydarzeń winogronami nie trzymają się wszystkich pracowników TVP. Swoje obawy wyraziła m.in. Anna Popek. Choć dalej pozostaje prowadzącą "Pytania na śniadanie", nie może być pewną, co przyniesie przyszłość.
"Wcale bym nie chciała, żeby się wszystko zmieniało, bo są rzeczy, które naprawdę kocham. I do nich należą telewizja i media, i kontakt z ludźmi. To naprawdę dodaje mi sił i jest powodem do tego, żeby wstać. Teraz np. się budzę i myślę sobie: "Jezu, po co się budzę? Nie ma powodu, żeby wstawać, iść do pracy, przygotować coś". To okropne, coś na pograniczu depresji, ale nie daję się" - przekazała fanom na Instagramie.
Poproszona o komentarz wyjaśniała prasie, że wszystko się zmienia i trzeba być przygotowanym na różne scenariusze.
"Obecnie mamy takie czasy, że wszystko dynamicznie się zmienia, więc ja staram się być przygotowana do wszystkiego" - uzewnętrzniła się w rozmowie z serwisem Jastrząb Post.
Kto w takiej sytuacji zostanie w ekipie TVP w 2024 roku? Czas pokaże...
Czytaj też:
Edyta Golec poruszająco o rozwodzie i podziale majątku. To nie plotka [POMPONIK EXCLUSIVE]
Wieści od Kammela są jednoznaczne. Już wie, co będzie
Poruszające słowa Kammela o Krzan. Nie chce powrotu dawnej partnerki