Podleska marzyła o romansie ze Stanisławem Tymem. Jego reakcja na zaloty ją zaszokowała
Krystyna Podleska, której nieśmiertelność zagwarantowała rola Aleksandry Kozeł w „Misiu” Stanisława Barei, dopiero niedawno przyznała, że na planie kultowej komedii straciła głowę dla Stanisława Tyma, który wcielał się w prezesa Ryszarda Ochódzkiego i węglarza Staszka Palucha. „Strasznie go uwodziłam” - wspomina aktorka.
Główną rolę kobiecą w "Misiu" Krystyna Podleska dostała dzięki jednemu ze znajomych, który polecił ją Stanisławowi Barei. Była już absolwentką londyńskiej Webber Douglas Academy of Dramatic Art, kiedy dowiedziała się, że próbuje się z nią skontaktować znany reżyser z jej ojczystego kraju. O Barei nigdy wcześniej nie słyszała, ale postanowiła się z nim spotkać.
Ekipa "Misia" kręciła akurat sceny rozgrywające się w Londynie, więc Krystyna nie musiała nawet lecieć do Polski. Bareja przyszedł na spotkanie z Podleską w towarzystwie Stanisława Tyma.
"Staszek od razu mi się spodobał (...) Przyjęłam rolę, bo akurat szukałam jakiejś okazji, żeby pojechać do Warszawy" - wspominała po latach na kartach książki "Krystyna Podleska. Dziewczyna Misia".
Między Krystyną a Stanisławem Tymem od razu zaiskrzyło. Aktorka co prawda miała po przeczytaniu scenariusza "Misia" obiekcje, czy warto wziąć udział w filmie Barei, ale ze względu na sympatię do Tyma zgodziła się w końcu zostać "dziewczyną Misia-Rysia". Krystyna Podleska wspomina, że była pod wielkim wrażeniem Stanisława Tyma, którego wciąż uważa za jednego z najsympatyczniejszych aktorów, jakich spotkała na swej zawodowej drodze. Dziwiło ją jedynie, że jest niesamowicie poważny.
"W ogóle nie był zgrywusem. Mieliśmy ogromną pracę do odwalenia, więc nie było czasu na żarty" - opowiadała w wywiadzie dla "Gali", dodając, że w pewnym momencie zapragnęła podbić serce swojego ekranowego partnera.
"Strasznie go uwodziłam, poza rolą, ale on się nie skusił, bo to bardzo porządny człowiek, w dodatku żonaty" - wyznała po latach.
Krystynie Podleskiej nie udało się podbić serca Stanisława Tyma. Satyryk bardzo jednak ją lubił i dbał o to, by czuła się w jego towarzystwie komfortowo nawet wtedy, gdy grała u jego boku bez ubrania: "Nie miałam problemu (...) Wszyscy dbali, żeby wyglądało to estetycznie, a Tym pomagał mi w tych scenach" - zdradziła aktorka w swojej książce.
Choć od premiery "Misia" minęło już ponad 40 lat, Krystyna Podleska wciąż uwielbia Stanisława Tyma. A że okazał się odporny na jej wdzięki?
"Nie można mieć wszystkiego" - żartuje.
Aktorka nie kryje, że w młodości miała wielkie powodzenie u mężczyzn, ale nie była stała w uczuciach. Szczęście znalazła dopiero u boku Janusza Szydłowskiego, z którym idzie przez życie już 30 lat. To dla niego zdecydowała się w 1999 roku wrócić z emigracji i osiedlić w podkrakowskich Zielonkach.
"Przez parę lat żyliśmy w Anglii na kocią łapę. Związaliśmy się jako dojrzali ludzie. Jestem czwartą żoną Janusza, on moim trzecim mężem" - opowiadała w rozmowie z "Panią".
Krystyna Podleska wspomina pracę na planie "Misia" jako wspaniałą przygodę. Natomiast wciąż czasem żałuje, że nie udało się jej podbić serca Stanisława Tyma, bo wydaje się jej, że mogliby być cudowną parą.
Zobacz też:
Żona Stanisława Tyma nie żyje. Z całej Polski popłynęły kondolencje
Jak potoczyły się losy Podleskiej po "Misiu"? Nie było jej lekko
Stanisław Tym długo walczył z chorobą. Na szczęście wyszedł zwycięsko z potyczki