Pola Dwurnik ostro skrytykowana. Córka znanego grafika opisała przypadkowych kochanków
Pola Dwurnik, córka słynnego malarza i grafika Edwarda Dwurnika, jest nową niechlubną gwiazdą internetu. Takiego hejtu w sieci nie było już dawno!
Dziewczyna mieszka w Berlinie i na łamach "Gazety Wyborczej" opisuje swoje przepełnione cielesnymi uciechami życie w stolicy Niemiec.
W pierwszym felietonie Pola przywołuje berlińskie śniadania, "bez których nie potrafi funkcjonować".
Jak pisze, nie mogłaby żyć w miejscu, w którym "po przetańczonej lub przepracowanej nocy i przebudzeniu się w południe nigdzie nie można już zjeść porannego posiłku".
Dalej rozpływa się nad knajpką Bateau Ivre, gdzie serwuje się śniadania do 17, i gdzie pierwszy raz trafiła, "zataczając się niczym rower bez koła, prosto z łóżka kolegi, który tej nocy okazał się jej kochankiem, albo pseudokochankiem, bo miłość po dwóch butelkach wina jest raczej przedłużeniem alkoholowej euforii".
Zdaniem Dwurnik "w Berlinie długo się tańczy i długo się śpi, a po długiej nocy je się długie śniadanie".
W kolejnym tekście opisuje swoje berlińskie imprezy w obskurnych klubikach na ostatnim piętrze przy wiadukcie metra, gdzie "należy wreszcie ucieszyć się berlińską nocą i z pokorą przyjąć jej gorącą cielesność".
Dwurnik więc wiruje w tańcu, zblazowany didżej z pokerową miną puszcza Dawida Bowie'ego, czarnoskóry wysoki chłopak w białych spodniach uderza głową w dyskotekową kulę, a rumiana dziewczyna z równą jak od linijki grzywką obraca się dookoła jak bączek.
Dwurnik poddaje się wszystkiemu, w swoim felietonie opisując ze szczegółami doznania i apelując do czytelników:
"Szalej w mroku na Kreuzbergu, bo nie zapamiętasz samotnych godzin przed komputerem ani pancernej witryny na Charlottenburgu, za to żar rozkołysanej nocy zostanie ci w sercu jak oblana miodem gruszka; lepka i niesamowita, soczysta i krucha. O, już jej nie ma".
Niestety, na zrozumienie wśród polskich czytelników nie może liczyć. Na Facebooku powstała już strona "Beka z Poli Dwurnik", na której użytkownicy zarzucają artystce grafomanię i śmieją się z jej problemów.