Polacy wręcz go ubóstwiali. Po latach Gołębiewski wylądował na dnie. Powrót do ludzi nie był łatwy
Henryk Gołębiewski (67 l.) był gwiazdą filmów dla młodzieży w latach 70. i stał na progu wielkiej kariery. Popularność nie wyszła mu jednak na dobre. Wielokrotnie próbował odbudować swoje zniszczone życie. W końcu się udało.
Henryk Gołębiewski karierę aktorską rozpoczął w latach 70. tych jako gwiazda filmów dla dzieci i młodzieży. Zagrał między innymi w „Podróży za jeden uśmiech” i "Wakacjach z duchami".
Niestety, popularność nie wyszła mu na dobre. Poważne życiowe kłopoty sprawiły, że coraz trudniej było mu o pracę w aktorstwie. Dopiero pod koniec lat 90. przypomniał sobie o nim właściciel agencji aktorskiej Jerzy Gudejko i od czasu do czasu podrzucał oferty ról epizodycznych. O wielkiej karierze z dawnych lat nie mogło już być jednak mowy.
Przełomem okazała się rola tytułowego zbieracza złomu, Ediego w filmie Piotra Trzaskalskiego, za którą w 2003 roku Gołębiewski został nagrodzony Złotą Kaczką. Pomimo tego sukcesu, kolejne duże role nie nadeszły. Styl życia Henryka Gołębiewskiego nie przysparzał mu popularności wśród producentów.
W końcu zatrudnił się jako pracownik fizyczny w firmie remontowej swojego przyjaciela. Niestety, w tej branży też się nie udało. Szef przez 13 lat przymykał oko na jego problemy, jednak w końcu nie wytrzymał i skończyło się zwolnieniem.
Gołębiewski znalazł nowy cel w życiu, gdy w wieku 52 lat został ojcem, jednak nie wytrwał w nim zbyt długo. Kilka lat później żona Gołębiewskiego ujawniła, że w ich domu źle się dzieje. Kolejny moment, który mógł okazać się przełomowy nastąpił 5 lat temu, gdy aktor ze złamaną nogą trafił do szpitala. Na miejscu odkrył, że nie ma ubezpieczenia medycznego, więc za leczenie musi zapłacić z własnej kieszeni.
Przez kolejne lata jedynym źródłem utrzymania Gołębiewskiego była rola Ziutka z serialu „Lombard. Życie pod zastaw”, jednak jego gaża nie oszałamiała wysokością. Na szczęście aktor wreszcie wyciągnął wnioski. Ostatnio był gościem Festiwalu CZ-PL im. Pawła Królikowskiego. Towarzyszyła mu nastoletnia córka, Róża. Wywołał sensację, gdyż z reguły rzadko pojawia się publicznie.
Aktor, który przed pięcioma dekadami stał na progu wielkiej kariery, mozolnie odbudowuje swoje życie. Jak ujawnił w rozmowie z tygodnikiem „Świat i Ludzie”, jego życie nie przypomina codzienności innych celebrytów, a w jego mieszkaniu próżno szukać marmurów i złotych kranów:
"Mamy 51 metrów, są 3 osoby, zmieszczą się i mniej jest do sprzątania. Każdy kąt znam, w dodatku mieszkamy przy metrze, samochód nawet niepotrzebny. Mamy mały ogródeczek, piwnicę z kolei dużą, mogę się schować"- powiedział Henryk Gołębiewski.
Dziś nie ukrywa, że życie zweryfikowało jego ambicje i marzenia. Te, które ma, należą do raczej skromnych: "Żebym miał pracę, by było normalnie na utrzymanie. A jak jeszcze parę złotych zaoszczędzę, to będę szczęśliwy" - dodał. Ostatnio Gołębiewski został przyłapany przez paparazzich na przystanku tramwajowym. Komunikacją miejską dotarł do placówki NFZ. Po drodze pozwolił sobie na "dymka".
Zobacz też:
Henryk Gołębiewski był spisany na straty! Co dziś robi aktor?
Henryk Gołębiewski: stracony talent i życie. Alkohol znowu wygrał?
Henryk Gołębiewski nie żyje jak gwiazda. Aktor opowiada o swojej pracy dorywczej