Polaków zatkało. Zespół Dead Kennedy szydzi z prawicowców, władzy, a nawet z piłki nożnej
Dead Kennedy 24 października zagrali koncert we Wrocławiu. Lider zespołu, Jello Biafra, wygłosił bardzo cyniczne przemówienie ze sceny, którym sprowokował widownię do gwizdów oraz wulgaryzmów. Przesadził?
Dead Kennedys (posłuchaj!) to amerykański zespół hardcore-punkowy, który powstał w czerwcu 1978 roku w San Francisco. Wokalista grupy, Jello Biafra, tłumaczył, że nazwa nie miała być obraźliwa, a jedynie ukazywać koniec tzw. "amerykańskiego snu" po śmierci prezydenta i sprzeciw wobec systemu USA.
Jeden z najważniejszych przedstawicieli amerykańskiej sceny punk rockowej przyjechał do Wrocławia, aby świętować 40-lecie wydania debiutanckiej płyty "Fresh Fruit For Rotting Vegetables", która doczekała się także polskiej reedycji w 1987 roku.
Wydarzenie odbyło się 24 października w Centrum Koncertowym A2.
Teksty zespołu Dead Kennedy od zawsze nawiązywały do sytuacji politycznej. Wielokrotnie wyśmiewały one kapitalizm, fanatyzm religijny czy ogłupiającą masy popkulturę.
Według muzyków konsumpcjonizm dzisiejszych czasów sprawia, że zaczynamy zachowywać się niczym bezwolne maszyny.
Ku zaskoczeniu zgromadzonej publiczności, lider grupy w przerwie pomiędzy utworami spytał, czy w Polsce panuje tolerancja i nawoływał do solidarności, krytykując seksizm i homofobię.
Przy okazji wokalista nawiązał do... polskiej piłki nożnej.
Po jego słowach zapadła głucha cisza. Widownia zaczęła gwizdać, a nawet padło kilka wulgaryzmów!
Biafra jednak nie przejął się tym zbytnio. Celowo sprowokował fanów do reakcji, po czym płynnie przeszedł do dalszego repertuaru.
Przesadził?
Zobacz też:
Dead Kennedys: Para uprawiała seks na koncercie zespołu
Doda dostała OSOBLIWE prezenty od fanów. Tylko najwierniejsi wiedzieli, co dokładnie lubi!
Koncerty w Polsce, czyli na co się wybrać, by się nie zawieść?