Porażający widok na grobie Emiliana Kamińskiego, a tu jeszcze takie wieści od siostry. Pół roku milczała
Emilian Kamiński zmarł pół roku temu. Informacja ta poruszyła opinię publiczną, bo aktor cieszył się ogromną sympatią i mało kto spodziewał się, że tak szybko przyjdzie mu żegnać się z tym światem. Jego śmierć to ogromny cios przede wszystkim dla bliskich. Żona i siostra cały czas o nim pamiętają, co można zobaczyć chociażby na cmentarzu, gdzie spoczywa. Na grobie wciąż znajduje się masa kwiatów i zniczy. Zdjęcia mogiły trafiły właśnie do sieci, a to nie wszystko. W tym samym czasie milczenie postanowiła przerwać Dorota Kamińska. Aktorka mówi, jak teraz wygląda ich życie i zdradza przy okazji kilka mało znanych faktów z życia jej brata...
Emilian Kamiński zmarł 26 grudnia 2022 roku. Informacja ta wywołała ogromne poruszenie, bo chyba mało kto zdawał sobie sprawę, że z aktorem jest aż tak źle.
Choć aktor nie krył, że zmaga się z pewnymi problemami zdrowotnymi, to jednak nic nie zapowiadało najgorszego.
Pogrzeb miał charakter państwowy. Kilka dni po uroczystościach do mediów trafiła z kolei informacja, że Justyna Sieńczyłło już wróciła do pracy w teatrze, by kontynuować dzieło swego męża.
Pół roku od śmierci Emiliana pamięć o nim wciąż nie gaśnie. Wystarczy spojrzeć chociażby na grób aktora, który wciąż tonie w kwiatach i zniczach. Uwagę zwracają wyjątkowe przedmioty - przy mogile Kamińskiego wciąż stoi wielki czarno-biały portret, ale to nie wszystko.
Obok postawiono cegłę z Teatru Kamienica, na której wyryto napis:
"Twojego serca bicie stworzyło Kamienicę. Kochaliśmy Cię, kochamy, niebawem się spotkamy. Spoczywaj w pokoju"
Zdjęcia grobu Emiliana trafiły do sieci i wywołały wielkie poruszenie. W tym samym czasie ukazał się pierwszy wywiad z jego siostrą, która przyznała, że nadal całej rodzinie jest bardzo trudno pogodzić się z jego odejściem.
"Po sześciu miesiącach nie jest ani trochę łatwiej. Emilian wciąż jest w moich myślach. Na szczęście miałam remont domu oraz przeprowadzkę, milion decyzji do podjęcia i to pozwoliło mi odrywać się od myślenia o tej tragedii. Ale kiedy tylko zatrzymuję się, ból mnie dopada i nie chce odejść. I sądzę, że jeszcze długo nie odejdzie" - przyznała ze smutkiem w "Życiu na Gorąco".
Wspomniała też, jak wyglądały ostatnie miesiące życia jej brata:
"Cały czas jego choroby to był ogromnie trudny okres. Szczególnie ostatnie miesiące były niezwykle ciężkie. Dzieci, Justyna i ja staraliśmy się robić wszystko, co możliwe, żeby mu pomóc i ulżyć w cierpieniu. Teraz też trzymamy się razem" - wyznała w "Życiu na Gorąco".
Dodała też, że wciąż nachodzi ją refleksja, że o tylu rzeczach nie zdążyła jeszcze z nim porozmawiać, ale "kiedy ktoś ciężko choruje, nie ma dobrego czasu na trudne rozmowy".
Jak przyznała, ostatnie pięć lat życia jej nie rozpieszczało:
"Straciłam wszystkie najbliższe mi osoby, bo mamę, ojca i brata. Nie jest mi łatwo o tym mówić" - przyznała Dorota.
Aktorka zaskoczyła też wyznaniem na temat tego, co znajdowało się w podziemiach teatru:
"Emilian Kamiński często medytował w podziemiach teatru, gdzie jest czakram energetyczny, czyli takie miejsce wyzwalające silną energię do nabierania sił. Takich miejsc, gdzie mój brat medytował, jest w teatrze wiele. Emilian lubił też kłaść za kulisami materac i sobie kontemplować. Czasem zostawał w teatrze na noc. Uwielbiał tam być. Energia teatru napędzała go do działania" - wyjawiła.
Na koniec dodała, że była jedna rzecz, której Emilian nie zdążył zrealizować, a to jego wielkie marzenie. Rodzina postanowiła dokończyć to za niego:
"Ostatnim jego pomysłem było przeniesienie przepięknej makiety starej Warszawy, która dotąd znajdowała się w foyer teatru i mogli ją oglądać tylko widzowie podczas przerw. Emilian chciał ją udostępnić szerszemu gronu ludzi zwiedzających Warszawę. Rozpoczął remont, ale nie zdążył sfinalizować tego pomysłu. Ale będzie tak, jak chciał" - zapewniła.
Czytaj też:
Wiadomo już, jak zakończy się wątek Emiliana Kamińskiego w "M jak miłość". Nie zabraknie wzruszeń
Żona i syn Emiliana Kamińskiego wspominają jego ostatnie miesiące. "On nie umierał, on walczył"