Poruszenie wśród fanów Hołdysa. Taki sekret wyszedł na jaw po latach. Chodzi o... drugiego syna
Zbigniew Hołdys, który jest jedną z najbarwniejszych postaci polskiego rocka, zajmuje się także pisaniem felietonów. Muzyk bardzo chętnie publicznie komentuje wydarzenia społeczne i polityczne, ale niezwykle rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Ostatnio postanowił zrobić wyjątek i wyznał zaskakującą prawdę. Tego fani artysty na pewno się nie spodziewali!
Zbigniew Hołdys należy do grona najbardziej rozpoznawalnych osobowości medialnych w naszym kraju. Artysta przez kilkanaście lat współpracował z zespołem Perfect, którego był jednym z założycieli. Multiinstrumentalista wykreował wiele ponadczasowych przebojów, które dzisiaj uznawane są za kultowe. To właśnie dzięki Hołdysowi polski rock lat osiemdziesiątych zyskał takie szlagiery jak: „Chcemy być sobą”, „Nie płacz Ewka”, „Ale wkoło jest wesoło” czy „Niewiele ci mogę dać”, przez wielu uznawane za głos tamtego pokolenia.
71-latek to nie tylko ceniony kompozytor i wokalista, ale także znany felietonista i dziennikarz. Prywatnie Zbigniew Hołdys jest dumnym ojcem 35-letniego Tytusa, który poszedł w ślady ojca i także związał się z show-biznesem. Udało mu się wystąpić w paru filmach, a także założyć grupę teatralną działającą pod nazwą "Niewinni Chłopcy".
Pomimo olbrzymiej sławy, były członek Perfectu rzadko rozmawia z dziennikarzami i niewiele mówi o swoim życiu prywatnym.
Ostatnio jednak gitarzysta zdecydował się zrobić wyjątek i udzielił obszernego wywiadu portalowi naTemat. W rozmowie twórca "Autobiografii" poruszył wiele wątków osobistych. Ku zaskoczeniu wszystkich, Zbigniew Hołdys wyznał publicznie, że... Tytus nie jest jego jedynym synem.
Okazało się bowiem, że gdy muzyk związał się ze swoją żoną, wychowywała ona dziecko z pierwszego małżeństwa. Hołdys bez zastanowienia zaakceptował ten fakt i nawiązał z chłopakiem fantastyczną relację. Do dziś uważa go za swojego syna.
"Tak, bardzo chciałem, żeby Dawid dobrze się czuł. Kiedy poznałem Gusię, to Dawid był ośmioletnim chłopcem, emocjonalnie ukształtowanym, bardzo kochającym swoją mamę. Przez pierwsze dni obserwował mnie uważnie, uważał mnie za intruza" - wyjaśnia w rozmowie z portalem.
Po latach kompozytor przyznaje, że początki nie były dla niego łatwe, ponieważ nie miał wtedy pojęcia, jak opiekować się dzieckiem. Wiedział jednak, jak powinien się zachować i zdał się na intuicję.
"A ja nie miałem zaliczonego tego okresu zajmowania się małym dzieckiem. Od razu poznałem fajnego chłopca. Robiłem wszystko po omacku. W którymś momencie złapaliśmy fazę, że mogłem z nim rozmawiać o sporcie, piłce, udzielać mu pomocy w nauce czy rozmawiać o życiu" - wyznał dziennikarzom naTemat.
Obaj zbudowali silną więź. Przełomowy moment w ich relacji Zbigniew Hołdys do dziś wspomina ze wzruszeniem:
"(...) przez pierwsze kilka lat Dawid mówił do mnie po imieniu. Pewnego dnia szliśmy na stadion Skry na zawody lekkoatletyczne i on mnie zapytał, czy może mówić do mnie tato. To było ogromne wyróżnienie. I wielka odpowiedzialność. Słowo "ojczym", które jest w jakimś sensie trefne, pojawiało się, kiedy były jakieś sprawy formalne, np. na wywiadówkach. To pytanie było dla mnie wielkim zaszczytem" - podsumowuje współzałożyciel Perfectu.
Zobacz też:
Zbigniew Hołdys został bez pracy. Opublikował jednoznaczny post w sieci
Młody Hołdys będzie pisać dla TVP. Czym jest SwipeTo?
Skandal w TVP Info! Zbigniew Hołdys wyszydzony na antenie. Co za słowa!