Potocka marzyła, aby rodzice się rozwiedli. Gdy to się spełniło, przeżyła dramat
Małgorzata Potocka zawsze z sentymentem opowiada o rodzicach, choć nie kryje, że często skakali sobie do oczu, a w ich domu dochodziło do strasznych awantur. Aktorka, będąc małą dziewczynką, marzyła, żeby mama rozwiodła się z ojcem. Nie przypuszczała, że gdy w końcu jej marzenie się spełni, zostanie odesłana do zakonu.
Nie wszyscy wiedzą, że ojciec Małgorzaty Potockiej, Ryszard Potocki, był znakomitym scenografem filmowym. W rodzinnym domu aktorki "pałętały" się fragmenty przeróżnych dekoracji oraz mnóstwo rekwizytów, a wśród nich m.in. dwa pelikany, które były w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc".
"Nasze mieszkanie przypominało plan filmowy. Było kolorowo i ciekawie, ale często dochodziło do spięć między rodzicami" - opowiadała Potocka po latach na antenie Radia Zet.
Małgorzata Potocka bardzo ciepło wspomina rodziców, ale nie jako parę, lecz każdego z osobna: "Razem byli nie do wytrzymania. Chciałam, by się rozwiedli. Kochałam ich bardzo, ale ciągłe awantury były nie do zniesienia" - wyznała "Wysokim Obcasom Extra", wspominając dzieciństwo i wczesną młodość.
Aktorka nie kryje, że i ona często kłóciła się z mamą: "Ścinałyśmy się przeważnie o jakieś duperele, o rzeczy nieważne, jak to w domu bywa. U podstaw wielu napięć był ojciec, którego ja kochałam, a ona krytykowała. Nie mogłam znieść, kiedy mówiła do mnie: "Jesteś taka jak twój ojciec". To są zdania, które nic nie znaczą, ale walą na odlew - opowiadała Dorocie Wodeckiej z "Wysokich Obcasów".
Gwiazda "Barw szczęścia" tak gorliwie wypraszała o rozwód rodziców, że w końcu stał się on faktem. Nie przypuszczała jednak, że po wyprowadzce ojca mama umieści ją w miejscu z dala od domu.
"Ich rozwód to był także koniec mojego dotychczasowego życia, bo mama wysłała mnie do klasztoru sióstr niepokalanek w Nowym Sączu" - wspomina w wywiadzie dla Radia Zet.
"Myślałam, że mama mnie odrzuciła" - cytuje jej słowa portal "Co Za Tydzień".
Pobyt w klasztorze był dla Małgorzaty - buntowniczki przyzwyczajonej do wolności - niczym więzienie. Pisała do mieszkającego już wtedy za granicą ojca, by ją stamtąd zabrał, ale gdy pewnego dnia chciał spędzić tę prośbę, była żona kategorycznie się temu sprzeciwiła.
Małgorzata Potocka spędziła tak trzy lata. W końcu mama się nad nią zlitowała i zabrała ją z klasztoru. Była wtedy nastolatką i prosto z zakonu trafiła na plan filmu Andrzeja Wajdy "Wszystko na sprzedaż".
Wajdzie zarekomendowała ją przyjaciółka jej taty, Beata Tyszkiewicz. Rodzice - tym razem wyjątkowo zgodnie - pozwolili jej zagrać w filmie twórcy "Popiołów".
Aktorka po latach doszła do wniosku, że jej mama wysłała ją do szkoły prowadzonej przez zakonnice, bo wiedziała, że sobie z nią nie poradzi.
"Winiła siebie za to, że nie może mi zapewnić stabilności, bezpiecznego, ułożonego domu. Bo skoro nie daje sobie rady ze sobą, to nie może sobie dać rady ze mną i lepiej, żeby ktoś inny zapewnił mi bezpieczeństwo. Zrozumiałam to dopiero, gdy byłam dorosła, a gdybym zrozumiała wcześniej, to nie byłoby sytuacji, że się nad nią kłócę, trzaskam drzwiami, uciekam" - wyznała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Źródła:
1. Wywiad z M. Potocką, "Wysokie Obcasy Extra" nr 10/2021.
2. Wywiad z M. Potocką, Radio Zet, 22 października 2022 (youtube.com/watch?v=VZzdwU5AqeE).
3. Wywiad z M. Potocką, "Co Za Tydzień", 27 października 2022 (cozatydzien.tvn.pl/gwiazdy/malgorzata-potocka-otworzyla-sie-na-temat-trudnej-relacji-z-matka-historia-wywoluje-lzy-st6182237).