Reklama
Reklama

Potwierdziły się doniesienia w sprawie Ireny Santor. Jest tak, jak ludzie myśleli

Chociaż kilka lat temu Irena Santor zdecydowała się definitywnie zakończyć swoją karierę estradową, to teraz pierwsza dama polskiej piosenki powróciła na scenę. Okazja jest nie byle jaka, wokalistka świętuje bowiem 90. urodziny. "Kiedy ja przestanę być, nie chciałabym, żeby to umarło. Ja chcę, żeby to żyło" - wyznała gwiazda pytana o powody swojego powrotu.

Irena Santor nie bez przyczyny nazywana jest "pierwszą damą polskiej piosenki". Wokalistka obecna jest na scenie od dziesięcioleci i zawsze zachwyca niebywałą elegancją i taktem. Swoją karierę rozpoczęła już w 1951 roku w "Mazowszu". W zespole poznała skrzypka i koncertmistrza Stanisława Santora, który później został jej mężem. 

Osiem lat później artystka rozpoczęła działalność solową, której owocem są między innymi takie przeboje jak: "Powrócisz tu" czy "Tych lat nie odda nikt". 

Reklama

W 2021 roku gruchnęły wieści o tym, że Irena Santor zdecydowała się zakończyć swoją karierę estradową. 

Nowe doniesienia ws. Ireny Santor. To nie były plotki

Z kolei 9 grudnia 2024 roku piosenkarka obchodziła swoje 90. urodziny. To wyjątkowe wydarzenie stało się pretekstem do powstania filmu dokumentalnego TVP o artystce. Także z tej okazji Santor zdecydowała się powrócić na scenę. Wszystko za sprawą koncertów w ramach jubileuszowej trasy, która ma liczyć sobie 14 występów w różnych miastach Polski. 

Irenie Santor towarzyszy10-osobowa grupa wokalna Polyphonics, a każdy z występów artystka uświetnia swoją obecnością. Trasa wystartowała 10 lutego w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Jak wrażenia po pierwszym występie? O tym pierwsza dama polskiej piosenki opowiedziała Plejadzie. 

"Było dobrze. Jak to zawsze przed nową sceną... Trudnością w naszych koncertach jest to, że każda scena i każdy teatr jest inny, więc w każdym jest premiera. Ale było dobrze — jak to w teatrze, oczywiście zapracowała adrenalina. Wszyscy się wzięli i wespół w zespół... Bo przed koncertem zawsze następuje takie skupienie i to daje efekty" - wyznała artystka. 

90-latka zdradziła także, co zadecydowało o tym, że postanowiła wrócić na scenę. Jej słowa wywołały wielkie poruszenie. 

"To, co miałam przepracować, przepracowałam, swoje zrobiłam. Ale chciałabym, żeby ta twórczość innych ludzi, bardzo ważna twórczość wielkich ludzi wartych zapamiętania i szacunku została po mnie. Chciałabym, żeby przeszło to we władanie innych i było potrzebą innych, młodszych ludzi. To są obiektywnie wartościowe rzeczy — muzycznie i literacko. Więc kiedy ja przestanę być, nie chciałabym, żeby to umarło. Ja chcę, żeby to żyło. To jest mój posag, jak to powiedział ładnie pan [Andrzej] Poniedzielski, moje wiano. Moje muzyczne wiano dla młodych ludzi" - podsumowała pani Irena. 

Warto dodać, że podczas wrocławskiego koncertu artystka zdecydowała się wykonać jeden utwór — legendarną piosenkę "Maleńki znak" z 1961 r., która stała się jej przepustką do wielkiej kariery. 

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Przejmujące wyznanie Ireny Santor. Mówi wprost o pożegnaniu

Irena Santor musiała zmienić nazwisko. Wszystko przez znaną aktorkę

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Irena Santor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy