Reklama
Reklama

Pracownicy księżnej Diany zdradzili, co działo się tuż po wypadku. Podali wszystkie szczegóły!

Księżna Diana 1 lipca obchodziłaby 60. urodziny. Aż trudno uwierzyć, że od tragicznego wypadku minęły już 24 lata. Co jakiś czas wychodzą nowe fakty w tej sprawie, a wielbiciele księżnej Diany wracają do tego tragicznego dnia. Najbliżsi współpracownicy zdradzili, co działo się tuż po śmierci matki Harry’ego i Williama.

Tę datę Brytyjczycy zapamiętają na zawsze. 31 sierpnia 1997 roku w wypadku samochodowym zginęła księżna Diana. O jej śmierci powstało już multum teorii spiskowych, a co niektórzy twierdzą nawet, że to był zamach, który zleciła rodzina królewska.

Była żona Karola była wówczas we Francji i starała się uciec przed paparazzi. Niestety rozpędzony samochód uderzył w filar tunelu podziemnego. Na miejscu zdarzenia od razu pojawiły się służby ratunkowe, niestety Diana zmarła.

Jak donoszą świadkowie, tuż po wypadku księżna była przytomna i mogła oddychać. Na miejscu lekarz natychmiast udzielił jej pomocy, a karetka zabrała Dianę do szpitala La Pitié-Salpetriére, gdzie przez kilka godzin walczono o jej życie. Niestety okazało się, że miała obrażenia wewnętrzne, które doprowadziły do jej śmierci.

Okazuje się, że Lady Di nie zaznała spokoju nawet po śmierci. Jej najbliżsi współpracownicy zdradzili, co działo się w szpitalu po jej śmierci. W budynku panowało wielkie zamieszanie, a każdy chciał złożyć jej wyrazy szacunku.

Reklama

Ludzie wspinali się na pobliskie dachy i próbowali robić zdjęcia zmarłej księżnej. Początkowo w oknach nie było zasłon, jednak szybko zostały one zasłonięte. Ciało Lady Diany zabalsamowano z uwagi na wysokie temperatury i odprawiono mszę.

Książę Karol wydał również zakaz o przenoszeniu ciała, do momentu aż pojawi się wraz z delegacją we Francji.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama