Prawda o Andrzeju Sołtysiku wyszła na jaw niespodziewanie. Po zwolnieniu z "Dzień Dobry TVN" trafił na dno
Andrzej Sołtysik ma za sobą niezwykle burzliwy czas. Choć dziennikarz starał się zachowywać fason przed światem, to w środku kłębiły się w nim naprawdę potężne emocje. W nowym wywiadzie ujawnił, że zwolnienie z "Dzień Dobry TVN" sprawiło, że znalazł się na samym dnie.
Pracownicy popularnych programów śniadaniowych nigdy wcześniej nie musieli tak bardzo martwić się o zachowanie pracy, jak w ciągu minionego roku. Ostatnio najwięcej mówi się oczywiście o czystce w "Pytaniu na śniadanie", ale przecież wcale nie minęło dużo czasu od podobnie drastycznych zmian w ekipie "Dzień Dobry TVN". Jednym z prowadzących, którzy pod koniec czerwca stracili pracę, był Andrzej Sołtysik. 57-latek z początku starał się robić dobrą minę do złej gry, a trud komentowania szokującej sytuacji wzięła na siebie jego żona - Patrycja Sołtysik.
W kuluarach krążyły wieści o tym, że Andrzej Sołtysik zupełnie nie spodziewał się zwolnienia i znalazł się z tego powodu w trudnej sytuacji finansowej. Z czasem dziennikarzowi udało się znaleźć nową posadą i jak przyznawał, nie brakowało mu przesadnie poranków z "Dzień Dobry TVN". Jak się jednak okazuje, pod pozorowaną obojętnością głębiły się wyjątkowo mocne emocje.
Tuż przed weekendem Andrzej Sołtysik udzielił wywiadu portalowi Świat Gwiazd. Wyjawił w nim kulisy swojego zwolnienia, nie ukrywając jednocześnie związanego z tym poczucia głębokiej niesprawiedliwości. Choć spędził w TVN-ie długie 25 lat, to nie mógł liczyć na jakiegokolwiek wyjaśnienia:
"Nie powiedziano mi, dlaczego. Powiedziano mi tylko, że to nic osobistego. To była chyba prosta selekcja. Przyszła nowa pani dyrektor, postanowiła coś zmienić, albo miała taką sugestię, żeby coś zmienić, żeby prowadzących było mniej. Wybrała sobie swoich, namaściła następnych. Powstała nowa "Drużyna Pierścienia" i ja się w niej nie znalazłem. Myślałem, że mam tam swoje miejsce jako pan Andrzej z telewizji śniadaniowej. I się dobrze czułem, a stało się inaczej" - przyznał wprost Sołtysik.
Dziś prezenter opowiada o tym z pewną swobodą, ale tuż po zwolnieniu nie było mu do śmiechu. Wręcz przeciwnie, przedstawia to jako jeden z największych dramatów w swoim życiu. Nawet rozwody z byłymi żonami nie odbiły się tak mocno na jego zdrowiu.
"Gorzej niż przy pierwszym i drugim rozwodzie. Bardzo źle, bardzo niedobrze. Zezłościłem się najpierw. Poprosiłem o chwilę przerwy, by wyjść na papierosa. Potem wpadłem w depresję, jak to u facetów w moim wieku bywa, przy stracie pracy. Bardzo głęboki, ale niedługi epizod depresyjny. Dotarłem do granic, do dna (...). A potem jakoś czas leczy rany, trochę czasu minęło, życie zaczęło się toczyć dalej" - podsumował 57-letni dziennikarz.
Zobacz też:
Czy to jest najnowszy prezenter "Pnś"? Ma zacząć już na dniach
Sołtysika i jego żonę dzielą 24 lata. Zabrali głos na ten temat