Prawda o Szulim Badziak Woźniak-Starak wyszła na jaw!
Ostatnio prezesowa Szulim (38 l.) obraziła się na organizatorów Bestsellerów Empiku i wyszła z imprezy w atmosferze skandalu. Okazuje się jednak, że jej wersja wydarzeń nieco się różni od wersji innych uczestników...
Przypomnijmy, że Agnieszka na swoim Instagramie obwieściła ostatnio, że ma dość celebryckich spędów i udzielania głupich wywiadów, dlatego postanowiła "pieprzyć ścianki".
Wszystko dlatego, że na Bestsellerach Empiku zabrakło dla niej miejsca w pierwszym rzędzie i nie mogła przez to obejrzeć koncertu ulubionego rapera.
"Przyszłam, żeby zobaczyć go na żywo, pół godziny przed czasem. I nie zobaczyłam, bo najpierw wsadzają cię na kilometrową ściankę, potem udzielasz kretyńskich wywiadów, a na koniec okazuje się, że nie ma dla ciebie miejsca na widowni. I pierwszy raz w życiu trafił mnie szlag" - wściekała się Aga.
Okazuje się, że nie do końca tak to wyglądało...
Tabloid "Fakt" twierdzi, że prezesowa "sama jest sobie winna", bo zagadała się w holu i za nic miała prośby organizatorów, aby zajmować miejsca na sali. Po włączeniu kamer (wydarzenie było transmitowane) organizatorzy nie wpuszczali już nikogo, by nie zakłócano relacji.
"Na salę ruszyła z impetem, dopiero gdy rozpoczęto transmisję na żywo. Jak można się było spodziewać, z powodu pracy ruchomych kamer spokojne umoszczenie się w fotelu było już niemożliwe. Organizatorzy zaproponowali więc Agnieszce i jej bogatemu mężowi, by weszli na widownię po pierwszej przerwie. Tak zrobiło kilkanaście innych spóźnionych gwiazd. Ale nie Agnieszka, która wolała obrócić się na pięcie, opuścić imprezę i zrobić wielką aferę" - czytamy w tabloidzie.
Wersję gazety potwierdzają także organizatorzy gali, co już ostatecznie pogrąża "pieprzącą ścianki" Szulim.
Co ciekawe, Aga po fali hejtu w sieci postanowiła także "pieprzyć" Instagram, a właściwie jedną z jego funkcji. Od teraz pod jej zdjęciami nie można już niczego skomentować.
U nas wciąż możecie komentować, więc korzystajcie...