Prawda wychodzi dopiero po śmierci Edwarda Hulewicza. Byli blisko do końca
Po zmarłym 4 września tego roku Edwardzie Hulewiczu pozostało wiele przebojów i mnóstwo wartościowych pamiątek. Pieczę nad spuścizną po sobie piosenkarz jeszcze przed śmiercią powierzył Adamowi Paterowi, którego nazywał "kuzynem". Panowie byli sobie bardzo bliscy...
Choć jeszcze niedawno Edward Hulewicz chwalił się w wywiadach, że jest w doskonałej formie - od kilku lat walczył z rakiem. Niewielu fanów wykonawcy nieśmiertelnego przeboju "Za zdrowie pań!" wiedziało, że artysta ostatnie chwile życia spędził w hospicjum, a jedyną osobą, którą dopuszczał do siebie był 47-letni aktor i psycholog Adam Pater. Edward Hulewicz nazywał go w wywiadach "kuzynem" i najlepszym przyjacielem...
"Spotkaliśmy się na rodzinnej imprezie i od razu bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Spędzamy razem weekendy, chodzimy na wystawy, rozmawiamy o sztuce. Mamy podobną wrażliwość i zainteresowania" - tak mówił o Adamie w jednym z ostatnich wywiadów.
To Adam Pater szedł podczas pogrzebu Edwarda Hulewicza tuż za karawanem wiozącym urnę z prochami artysty i jako pierwszy wrzucił symboliczną grudkę ziemi do grobu "wujaszka", jak nazywał piosenkarza.
Nie jest tajemnicą, że Edwardowi Hulewiczowi bardzo doskwierała samotność. "Mnie życie rodzinne nie wyszło, bo poświęciłem się estradzie. Nie mam dzieci i czasem tego żałuję, ale godzę się z tym, co przynosi los" - wyznał kilka miesięcy przed śmiercią w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Adam Pater był jedną z najbliższych piosenkarzowi osób. "Był człowiekiem ciepłym, dobrym. Do końca aktywny, pełen pomysłów i piękniej wyobraźni. Fruń wysoko wujaszku..." - napisał Adam w mediach społecznościowych w dniu śmierci kuzyna.
Wiadomo, że Edward Hulewicz powierzył Adamowi pieczę nad spuścizną po nim i poprosił, aby zajął się jego sprawami, gdy jego już nie będzie wśród żywych.
Adam Pater jest absolwentem wydziału aktorskiego wrocławskiej filii krakowskiej szkoły teatralnej. Jeszcze przed ukończeniem studiów zadebiutował w polsatowskiej "Fali zbrodni" i w filmie "Niedziela". Telewidzowie z pewnością pamiętają go z ról w "Klanie", "Na Wspólnej", "Pierwszej miłości", "Kryminalnych", "Plebanii" i "Hotelu 52". Ostatnio mieliśmy okazję oglądać go w serialach "Aktywista", "Wojenne dziewczyny" i "M jak miłość".
Aktorstwo nie jest jedyną pasją Adama. Ukończył też wydział psychologii klinicznej na Uniwersytecie Humanistyczno-społecznym SWPS w Warszawie oraz Szkołę Specjalistów Psychoterapii i Instruktorów Terapii Uzależnień CARE w Broku. Przez pewien czas praktykował w Szpitalu Psychiatrycznym w Tworkach i w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia, a obecnie pracuje jako terapeuta w Poradni Leczenia Uzależnienia i Współuzależnienia od Alkoholu w Centrum Zdrowia Psychicznego Warszawa-Wola.
Kilka lat temu Adam Pater zagrał w głośnym monodramie "Jestem swoją własną żoną" - wcielił się w nim w transpłciową Charlotte Mahlsdorf. Wkrótce po premierze dokonał coming outu na łamach "Repliki".
"Ja tak głęboko ukryłem w sobie inklinacje homoseksualne, że nie było mowy, bym przeżywał dorastanie w zgodzie ze swoją orientacją. Oczywiście, od dziecka byłem świadomy. Od dziecka wiedziałem, co mnie interesuje, ale dom, w którym wyrastałem, był nacechowany głęboką nietolerancją" - wyznał Bartoszowi Żurawieckiemu.
"Ponad trzydzieści lat zajęło mi, żeby samemu ze sobą się poukładać. Zakłamywałem się naprawdę większą część swojego życia" - dodał.
Adam Pater był nie tylko troskliwym opiekunem Edwarda Hulewicza, ale też jego najbliższym przyjacielem. Teraz będzie dbał o spuściznę po piosenkarzu, który zmarł w wieku 84 lata...
Zobacz też:
Frąckowiak wspomina ostatnią rozmowę z Hulewiczem
Richardson wściekła na Cichopek i Kurzajewskiego
Warnke i Stramowski dogadali się w sprawie opieki nad córką. Oto szczegóły