PRL-owski amant zastawił na nią sidła. Była pierwszą dziewczyną, która dała mu kosza
Ewa Szykulska była pół wieku temu uważana za kobietę o powalającej wręcz urodzie i ogromnym wdzięku. Faktem jest, że aktorka – jak o niej pisano - „oburzała cielesnością” i jak żadna inna polska gwiazda potrafiła rozpalać męskie zmysły. Był moment, że interesował się nią największy amant PRL-u, Tadeusz Pluciński. Po latach wspominał, że była jego pierwszą miłosną porażką.
Ewa Szykulska była 21-letnią studentką warszawskiej szkoły teatralnej, gdy Andrzej Kondratiuk zaproponował jej rolę panny Joli w filmie "Hydrozagadka". Oferta wydała się młodziutkiej aktorce bardzo kusząca głównie ze względu na towarzystwo, w jakim miałaby pojawić się na ekranie. Wśród gwiazd, które reżyser zaprosił do współpracy, znalazł się m.in. Tadeusz Pluciński uważany wtedy za pierwszego playboya PRL-u i cieszący się sławą niezwykle skutecznego uwodziciela.
To, że zjawiskowo piękna Ewa znajdzie się na celowniku Plucińskiego, było pewne od ich pierwszego spotkania na planie kultowej komedii. Cała ekipa zastanawiała się, ile czasu zajmie Tadeuszowi owinięcie sobie uroczej studentki wokół palca. Tymczasem...
"Była pierwszą dziewczyną, która dała mi kosza" - stwierdził aktor po latach.
Scena z "Hydrozagadki", w której pan Jurek (Tadeusz Pluciński) zaprasza pannę Jolę (Ewa Szykulska) do motelu Pod Złotym Leszczem i kilka razy prosi: "Zdejm kapelusz", przeszła do historii polskiego kina jako najzabawniejsza scena miłosna. Tadeusz Pluciński twierdził, że właśnie dzięki Jurkowi zyskał miano pierwszego amanta PRL-u. Jego zdjęcie z "Hydrozagadki" było sprzedawane w kioskach "Ruchu" spod lady, a dziewczyny stawiały je sobie na szafkach nocnych lub nosiły w torebkach!
"Nie byłem jednak aż takim zimnym draniem jak Jurek. A panna Jola... Grała ją Szykuła. Bardzo ładna (...). Podrywali ją wszyscy" - wspominał w swej książce "Na wieki wieków amant" .
"Scenę w motelu Pod Złotym Leszczem kręciliśmy nocą. Dojeżdżaliśmy na plan samochodem Tadka. A on przez całą drogę prowadził monolog. Opowiadał mi, wtedy niezbyt doświadczonej życiowo dziewczynie, o swoich wspaniałych kobietach. Bardzo pięknie o nich mówił, z wielkim podziwem i szacunkiem" - wyznała z kolei Ewa Szykulska, opowiadając "Twojemu Stylowi" o pracy z Plucińskim.
Tadeusz Pluciński nie krył, że Ewa zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Przyznał w wywiadzie-rzece, że był nią urzeczony i robił wszystko, by ją uwieść, ale ona w ogóle nie reagowała na jego zaloty.
Mimo że amantowi nie udało się przekonać do siebie młodszej od niego o 23 lata koleżanki, i tak cała Polska plotkowała, że na planie "Hydrozagadki" mieli romans.
"Nigdy nie było między nami miłości, nigdy nie zdjęłam kapelusza" - powiedziała Ewa Szykulska w audycji radiowej Jedynki poświęconej zmarłemu 23 kwietnia 2019 roku Tadeuszowi.
"Tadzio był dla mnie jak wszystkowiedzący starszy brat. Można było z nim porozmawiać nawet na babskie, bardzo intymne tematy, choć zawsze pozostawał stuprocentowym facetem. Wzbudzał zaufanie. Uwielbiałam go" - wspominała.
Po "Hydrozagadce" Ewa Szykulska i Tadeusz Pluciński mieli okazję jeszcze wiele razy pracować razem (oboje zagrali m.in. w "Karierze Nikodema Dyzmy") i zawsze gdy się spotykali, z ogromnym sentymentem wspominali pana Jurka i pannę Jolę z filmu Kondratiuka. Ich przyjaźń przerwała dopiero śmierć aktora.
Zobacz też:
Przyjaciele obawiają się o Ewę Szykulską
Oto prawda o pierwszym małżeństwie Szykulskiej