Problemy w "Pytaniu na śniadanie". Prezenterki interweniowały. Natychmiast przerwały program
Program "Pytanie na śniadanie" emitowany jest na żywo i jak to w telewizji śniadaniowej bywa, raz na jakiś czas dochodzi do poważnych wtop. Tak było i tym razem. Hałas w studiu TVP był tak ogromny, że nic nie dało się zrobić... Aż niewiarygodne, co okazało się winowajcą zamieszania.
Małgorzata Opczowska i Marta Surmik w najnowszym wydaniu "Pytania na śniadanie" nie kryły swojego zaskoczenia. Panie musiały przerwać rozmowę, gdy głośny dźwięk... zaczął je skutecznie zagłuszać. Choć temat był ciekawy, panie rozmawiały bowiem o powrocie Grzegorza Markowskiego do zespołu Perfect, problem okazał się zbyt poważny, by go ignorować. Co więc zawiniło?
"Szanowni państwo, nad nami lata helikopter!" - Marta Surmik nie kryła zaskoczenia. Na szczęście niedługo potem wszystko wróciło do normy i panie mogły dalej zagłębiać się w temat.
Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie wpadki w "Pytaniu na śniadanie" to niemal chleb powszedni.
W końcu dopiero co mówiono o żenującej scenie we wtorkowym wydaniu. Prowadzili je Olek Sikora i ciężarna Małgorzata Tomaszewska. W pewnym momencie prowadzący podeszli do eksperta Szymona Fiołki, który prowadził swój kącik o dekorowaniu wnętrz.
Tematem odcinka były pomysły na jesienny stół. Kiedy jednak mężczyzna zaczął opowiadać, zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Nagle za jego plecami spadł jeden z wazonów.
Przedmiot na szczęście się nie rozbił, a prowadzący Olek Sikora ruszył od razu, by go podnieść i ustawić w innym miejscu, co nie spodobało się ekspertowi.
"Psuje mi tutaj koncepcję" - zżymał się Fiołka.
"Proszę państwa, tutaj jest wszystko jak w Wersalu" - odparł Sikora.
Zrobiło się dość niezręcznie. W pewnym momencie Tomaszewska pogorszyła sytuację pytając, czy może pożyczyć leżący na krześle koc. Nieco złośliwie dopytała, czy nie zaburzy to koncepcji eksperta. Gdy jednak próbowała obwiązać ciążowy brzuszek, koc zsunął się i spadł na podłogę.
W dalszej części rozmowy wazon ponownie spadł, co wywołało w studio wielką konsternację. Ciężarna Tomaszewska nie kryła zdziwienia.
"Może my mamy duchy na planie" - stwierdził Sikora, dodając, że w przerwie reklamowej trzeba będzie "okadzić" plan.
Zaledwie kilka dni wcześniej w programie Marcin Porębiński chciał udowodnić, że folia jest w stanie wyczyścić sztućce. Zdecydował się przeprowadzić eksperyment i wrzucił foliową kulkę do naczynia z gotującą się wodą.
Następnie mężczyzna dodał "odrobinę" sody oczyszczonej oraz srebrną łyżkę. Efekty... nie spełniły jego oczekiwań. Łyżka nie była czysta. Po wyjęciu okazało się, że jest nawet ciemniejsza.
"Oszukali cię! [...] Było ciemne, a jest jeszcze bardziej ciemne" - rzuciła dla rozładowania atmosfery Małgorzata Opczowska.
"Taki psikus!" - śmiał się Robert Koszucki.
Tym razem obyło się bez zrzucania winy na duchy i magię, ale pozostał niesmak i poczucie straconego czasu widzów...
Czytaj też:
Ledwie Nowicki z hukiem stracił pracę, a tu takie wieści o córce. Poruszenie na całą Polskę
To koniec domysłów. Nowakowska przekazała pilne wieści z domu. Plotki krążyły od dawna