Prokop jedzie po celebrytach. Mocne!
Marcinowi Prokopowi (35 l.) oberwało się za wywiad, w którym stwierdził, że gwiazdy telewizji zarabiają za dużo. Czy dziś podtrzymuje swoje zdanie na ten temat?
Przypomnijmy: w rozmowie z Magdą Mołek prezenter skonstatował, że "nam [celebrytom] zarabianie pieniędzy przychodzi stosunkowo szybko i łatwo" i z tego powodu czuje się winny, uważając, że "często są to próżniacze pieniądze, nieuprawnione, nieproporcjonalne do zasług".
Jego zdaniem dobry chirurg, nauczyciel czy strażak zasługuje na więcej niż ma, a gwiazdy telewizji na dużo mniej.
W najnowszym wywiadzie prowadzący "Dzień dobry TVN" nie twierdzi już, że jego zarobki są zbyt wysokie. Podkreśla natomiast, że dzieli się nimi "bez obecności kamer" z bardziej potrzebującymi, regularnie wspierając organizacje charytatywne.
"Ilu bezrobotnych utrzymuję, oddając niemal połowę swojego honorarium [reklamowego] w formie podatku?" - pyta w rozmowie z portalem natemat.
Suchej nitki nie pozostawia na nowobogackich celebrytach - bez dorobku i umiejętności.
"Większość karier w tym biznesie to dzieło przypadku, szczęśliwego splotu okoliczności, czyjegoś chwilowego kaprysu" - mówi, dodając, że w Polsce są setki tysięcy zdolnych kandydatów na gwiazdy - telewizyjnych prezenterów, serialowych aktorów, projektantów mody - tylko ich nieszczęście polega na tym, że nikt ich jeszcze nie odkrył.
Zdaniem Prokopa znaczna część postaci, która znajduje się na świeczniku, "nie wytwarza niczego poza własnym dobrym samopoczuciem oraz plotkami".
Najczęściej też nie specjalizuje się w niczym, oprócz autopromocji, a jedynym efektem ich działań jest mniej lub bardziej chwilowa popularność, która sama w sobie jest zjawiskiem całkowicie jałowym i próżniaczym...
Prokop "gwiazdy" określa krótko: błazny na królewskim dworze.
Jak myślicie, kogoś konkretnego ma na myśli?