Prokop odjechał ze stacji benzynowej bez płacenia. Skończyło się wizytą na komisariacie
Marcin Prokop sławę i uznanie fanów zdobył dzięki występom w telewizji TVN. Mężczyzna od lat prowadzi tam programy rozrywkowe, a także spełnia się w roli dziennikarza. Niedawno gwiazdor podzielił się z fanami dość nietypowym wyznaniem. Przyznał się, że zdarzyło mu się odjechać ze stacji benzynowej bez płacenia. Skończyło się na komisariacie...
Marcin Prokop zaskoczył ostatnio wyznaniem. Okazuje się, że mężczyzna w swoim życiu miał "kryminalny epizod". Niedawno pochwalił się nim na swoim instagramowym profilu.
Zobacz też: Marcin Prokop mówi o rozwodzie na wizji! Zrobiło się niezręcznie
Gwiazdor TVN bardzo chętnie udostępnia w sieci informacje na swój temat. Jakiś czas temu zaskoczył wszystkich. W poście na swoim profilu przyznał się do popełnienia wykroczenia.
"Moja córka twierdzi, że wyglądam na tym zdjęciu jak meksykański handlarz (...). Nie wiem, skąd ona wie, jak wyglądają meksykańscy handlarze (...), ale przy okazji przypomniałem sobie swój najpoważniejszy epizod kryminalny" - napisał w sieci Prokop.
Okazało się, że Marcin otrzymał telefon informujący go o tym, iż ktoś jego autem dokonał kradzieży na stacji benzynowej.
"Facet podaje numer rejestracyjny i markę mojego auta, po czym pyta, czy tankowałem na tej i tej stacji, tego i tego dnia. Mówię, że nie. Ale tamten naciska: 'Czy jest pan pewien?'. 'Tak, jestem pewien, a może po prostu jakiś łobuz podkradł mi auto i chciał sobie nim pojeździć? Przecież musi być jakieś nagranie z monitoringu, to będzie widać, co to za jeden'. W słuchawce cisza. Po chwili: 'No właśnie, w tym problem. Mamy takie nagranie. I wyraźnie widać na nim pana'. (...) Dwumetrowy złodziej etyliny, zaskakująco podobny do mnie, nalewa pod korek i odjeżdża" - napisał w sieci prezenter.
Marcin Prokop wyjawił, że nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Gdy pojawił się na komendzie, dowody okazały się prawdziwe. Na nagraniu faktycznie było go widać. Niestety on sam nie pamiętał, że kiedykolwiek był na wspomnianej stacji benzynowej.
"Zmęczenie, przepracowanie, roztargnienie, późna godzina, tysiąc innych powodów. Kajam się, obiecuję natychmiast powetować straty, kupić kierownikowi stacji kwiaty, czekoladki i rajstopy. Oficer kiwa głową, po czym daje mi do podpisu papier, zakończony słowami: 'Ja, niżej podpisany, oświadczam, że czynu zabronionego dokonałem w stanie nieświadomości i nie jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej'. (...) Przez moment zastanawiam się, czy nie zmienić ścieżki kariery" - napisał w długim poście.
Zobacz też:
Marcin Prokop nie mógł już dłużej milczeć ws. Wellman. Pilnie strzeżona tajemnica TVN wyszła na jaw!
Dorota Wellman pokajała się przed widzami: "To się już więcej nie powtórzy"
Dorota Wellman jest zniesmaczona ludźmi na polskich plażach. Zamiast nich poleca Grecję