Prywatni detektywi śledzili księcia Harry'ego. Niebywałe, czego się o nim dowiedzieli
Książę Harry stawił się na przesłuchanie w sądzie, stając ramię w ramię z innymi celebrytami, by zawalczyć o sprawiedliwość w obliczu rzekomych nadużyć, których mieli się dopuścić zarządzający oraz dziennikarze "Daily Mail" oraz "Mail on Sunday". Brytyjski arystokrata wskazał, że nie tylko on padł ofiarą ich niegodziwych czynów. W wojnę z mediami wmieszał nawet następcę tronu!
Książę Harry wciągnął swojego brata, księcia Williama, w rozpętaną kilka miesięcy wcześniej wojnę z mediami. Rudowłosy arystokrata przyznał, że razem z bratem nielegalnie stali się celem prywatnych detektywów, którzy pracowali dla "Mail on Sunday". Syn Karola III miał być tym faktem "przerażony".
Książę Sussex pozwał Associated Newspapers Limited wraz z innymi celebrytami, którzy byli inwigilowani na zlecenie gazety, w tym z Sir Eltonem Johnem, Liz Hurley i Sadie Frost, a także baronową Doreen Lawrence. Wspólnie oskarżyli grupę medialną o nielegalne gromadzenie wiadomości na ich temat od 1993 roku. Mało kto spodziewał się jednak, że książę Harry osobiście stawi się na przesłuchaniu.
Grupa Associated Newspapers, do której należą "Daily Mail" i "Mail on Sunday", zaprzecza jakimkolwiek bezprawnym działaniom. W oficjalnym komunikacie firma nazwała zarzuty przeciwko niej "niedorzecznymi oszczerstwami". Harry tymczasem twierdzi, że dziennikarze, dyrektorzy redakcji i prywatni detektywi są odpowiedzialni za włamanie do jego telefonu, ujawnienie prywatnych informacji i podsłuchiwanie połączeń, a nawet grzebanie w zapisanych tam plikach w celu uzyskania poufnych informacji na jego temat.
W odtajnionych dokumentach sądowych można przeczytać więcej szokujących doniesień. Książę po raz pierwszy ujawnił w poniedziałek, że jego brat William był jednym z celów prywatnego detektywa Glenna Mulcaire'a, który pracował dla obu gazet Mail w 2005 i 2006 roku.
W swoim pozwie Harry twierdzi, że Mulcaire za pośrednictwem byłego dyrektora "News of the World", Grega Miskiwa, dostarczył "nielegalnie uzyskane informacje" pracownikowi "Mail on Sunday". Oferował mu przy tym całe "menu nielegalnych usług":
"Pan Mulcaire i pan Miskiw wybrali szereg osób, które są bardzo interesujące i wartościowe dla "Mail on Sunday", rutynowo monitorując i dokonując w stosunku do nich czynów niezgodnych z prawem w celu uzyskania potencjalnych historii. Byli to między innymi Hugh Grant, Jude Law, JKW Książę William, poseł Sir Simon Hughes i Elizabeth Hurley" - czytamy w aktach.
Harry zwrócił również uwagę na domniemane działania innego prywatnego detektywa, Gavina Burrowsa. Mężczyzna twierdzi, że został wynajęty do szpiegowania gwiazd przez "Mail on Sunday" w latach 2000-2007. Podobno "poproszono go o namierzenie wielu znanych osób, takich jak Hugh Grant, Carole Middleton (dla prywatnych informacji o księciu Williamie i jej córce Kate) czy Elizabeth Hurley. A także o pozyskanie informacji o Kenie Livingstonie (burmistrz Londynu), Peterze Mandelsonie (członku Partii Pracy i byłym sekretarzu stanu), Brianie Paddicku (były zastępca zastępcy komisarza MPS) i Simonie Batesie (były DJ BBC Radio 1)".
Harry oświadczył, że był "zszokowany i zbulwersowany", gdy dowiedział się o bezprawnych działaniach mających miejsce w grupie ANL. Zaznaczył także, że był "zaniepokojony i zdenerwowany faktem, że pomimo deklarowanych wartości reprezentowania interesów Brytyjczyków, charakteryzowania się jako światło prawdy i uczciwości, w rzeczywistości popełniano te podstępne i nielegalne czyny, a nawet kłamano i nadal je ukrywano, aby nie zostały ujawnione publicznie".
Harry zwrócił uwagę na to, jak wielki wpływ na jego życie prywatne miały doniesienia mediów. Wyznał, że stracił niektórych przyjaciół przez nadszarpnięte zaufanie, ponieważ trudno było mu dociec i udowodnić, skąd pochodzą przecieki. Książę powołał się także na zapewnienia mediów i obietnice, które zostały złożone tuż po tragicznej śmierci jego mamy księżnej Diany. Wówczas media zarzekały się, że poprawią swoje postępowanie. Tak się jednak nie stało.
Oprócz księcia Harry’ego na sali rozpraw pojawiła się także głęboko poruszona całą sprawą i okrutną "manipulacją" baronowa Lawrence. Sir Elton i jego mąż David Furnish - kolejny z powodów - także przybyli do sądu, aby wysłuchać pierwszego dnia czterodniowej rozprawy przed sędzią Nicklinem. Grupa medialna stara się o usunięcie wspomnianych materiałów z batalii prawnej, ponieważ zostały rzekomo uzyskane w ramach śledztwa Levesona.
Wydawca gazety, który usilnie zaprzecza wszelkim zarzutom, twierdzi, że materiał dowodowy został przekazany w celu pomocy w dochodzeniu i podlega ścisłym ograniczeniom co do tego, w jaki sposób może zostać wykorzystany. Wyklucza to również posłużenie się nim do innych celów. Argumentuje również, że roszczenia prawne zostały wniesione zbyt późno - po upływie terminów dla roszczeń cywilnych.
W swoich oświadczeniach powodowie zarzucili kierownictwu "Daily Mail", że kłamało w dochodzeniu Levesona w sprawie standardów prasowych,. Wtedy gazeta zaprzeczała nielegalnym działaniom przy zdobywaniu informacji do publikacji. W swoim oświadczeniu Harry dowodzi, że on, jego przyjaciele i współpracownicy byli celem hakowania telefonu, przejęcia prywatnej dokumentacji medycznej i podsłuchiwania telefonu.
Twierdzi również, że jego przyjaciel, Guy Pelly, miał "podsłuch" podłączony do telefonu, a jego była dziewczyna Chelsy Davy była jednym z celów prasy, gdy jeszcze znajdowała się w związku z księciem.
"Czyny niezgodne z prawem zostały dokonane w imieniu Associated przez różnych prywatnych detektywów, z których wielu jest obecnie dobrze znanych z prowadzenia tych samych niezgodnych z prawem działań na rzecz innych grup prasowych, takich jak News Group Newspapers i Mirror Group Newspapers" - donoszą dokumenty sądowe.
Zgodnie z dokumentami sądowymi, Sir Elton John twierdzi, że jego informacje medyczne zostały uzyskane niezgodnie z prawem. Jego zdaniem magazyn "Mail on Sunday" zdobył ponadto szczegóły przyjęcia planowanego przez księcia Harry'ego i księcia Williama po koncercie upamiętniającym księżną Dianę.
Harry zidentyfikował historie dotyczące jego związku z panią Davy, a także oświadczenie jego i księcia Williama dotyczące zdjęć ich umierającej matki. Teraz prawnicy księcia Harry'ego chcą, by sąd orzekł na jego korzyść bez konieczności przeprowadzania procesu. Ich argumenty sprowadzają się do jednego: żądają oni "osłabienia prawa gazety do komentowania".
Przesłuchania wciąż trwają, a sprawa nie została jeszcze rozstrzygnięta.
Zobacz też:
Niespodziewana wizyta Harry'ego w Londynie. Stawił się na przesłuchaniu
Książę Harry się wścieknie. Netflix wywinie mu TAKI numer w "The Crown"
Meghan boi się przyjechać na koronację króla Karola? Wyciekły szczegóły
Król Karol III wściekł się na Harry'ego. Planuje zemstę za serial(e) Netflixa