Przełomowe doniesienia w sprawie Olgi Frycz. To nie były plotki
Radosne doniesienia płyną z domu Olgi Frycz i tancerza Alberta Kosińskiego. Zakochani ogłosili właśnie zaręczyny, a wróbelki ćwierkają, że ślub pary może odbyć się jeszcze w tym roku. Partner aktorki oznajmił, że jest najszczęśliwszym facetem na świecie i momentalnie zaczęły spływać gratulacje.
Olga Frycz to znana polska aktorka, prywatnie córka innego wybitnego aktora Jana Frycza. Ogromną popularność zdobyła przede wszystkim dzięki serialom z serii "Nad rozlewiskiem", na podstawie powieści Małgorzaty Kalicińskiej, gdzie wcieliła się w rolę córki głównej bohaterki. Gwiazda samotnie wychowuje dwie córki z poprzedniego związku.
Celebrytka od blisko roku jest znów szczęśliwie zakochana. Wybrankiem jej serca jest 9 lat młodszy tancerz Albert Kosiński, który w zaciszu domowym wprowadza ją w tajniki rozmaitych stylów tanecznych.
Doniesienia o nowej miłości Olga Frycz przekazała światu w ubiegłoroczny Dzień Kobiet. Aktorka od początku stara się by jej córki złapały dobry kontakt z jej nowym partnerem. Pomimo tego zakochani nie zdecydowali się jak dotąd na wspólny rodzinny wyjazd.
Teraz zza zamkniętych drzwi domu córki Jana Frycza płyną przełomowe wieści. Olga i Albert ogłosili właśnie zaręczyny. Tancerz zamieścił w swoich mediach społecznościowych zdjęcie z wyeksponowanym na pierwszym planie złotym pierścionkiem zdobiącym dłoń ukochanej.
"W nowy rok wchodzę jako najszczęśliwszy facet na świecie" - podkreślił w opisie fotografii.
W komentarzach od razu zaczęły spływać gratulacje i życzenia szczęścia od zachwyconych fanów. Warto także przypomnieć, że 38-letnia aktorka już wiosną ubiegłego roku wspominała o ślubnych planach. Jej przyjaciółka, Sonia Bohosiewicz, która wówczas napisała w komentarzu na jej profilu słowa weselnej przyśpiewki, mogła dowiedzieć się, że nastąpi to "za rok".
W takim razie niecierpliwe czekamy na ślub w 2025 roku.
Zobacz też:
Olga Frycz podjęła stanowczą decyzję. To pierwszy krok w kierunku zmian
Smutne doniesienia zza zamkniętych drzwi domu Olgi Frycz. Przyznała to publicznie