Przeraźliwe wieści z domu Barańskiej. Mąż aktorki "Nocy i dni" pilnie błaga o modlitwę
Jadwiga Barańska (88 l.) już kilka lat temu wycofała się całkowicie z życia publicznego. Słynna Barbara "Nocy i Dni" zaczęła mieć coraz większe problemy ze zdrowiem. Mało kto zdawał sobie sprawę, że z aktorką jest aż tak źle. Zdruzgotany mąż Jerzy Antczak przekazał właśnie przeraźliwe wieści o ukochanej żonie. Jego słowa chwytają za serce...
Jadwiga Barańska zyskała ogromną popularność dzięki roli Barbary Niechcic w kultowym filmie "Noce i dnie". Kilka lat temu aktorka wycofała się jednak całkowicie z życia publicznego.
Powodem były głównie kwestie zdrowotne. Stan gwiazdy zaczął się pogarszać, a jakiś czas temu pojawiły się kolejne problemy.
O wszystkim opowiedział zdruzgotany mąż Jerzy Antczak. Kilka tygodni temu lekarze zdiagnozowali u jego żony schorzenie rogówki lewego oka. Stan jest poważny, bowiem gwieździe grozi całkowita utrata wzroku, gdyż choroba zaatakowała już drugie oko.
Diagnoza ta całkowicie przybiła Barańską:
"Jadzia nie należy do osób histerycznych ale powiedziała mi: 'Życie bez wzroku nie ma sensu. Lepiej odejść'" - napisał Antczak.
Okazało się bowiem, że był to dopiero początek problemów. Aktorka trafiła do szpitala w ciężkim stanie, bo w domu upadła i straciła przytomność.
"I nagle następuje dramatyczna sytuacja. Jadwiga upadła przodem ciała na na kamienie. Straciła przytomność i trzeba było wezwać pogotowie. W szpitalu dokonano prześwietleń i okazało się, że jeden z kręgów jest nieco przesunięty, ponadto w prawym biodrze nastąpiło pęknięcie. Jeżeli przesuniecie kręgu okazało się możliwe, z uwagi na wiek (88) biodro nie może być operowane i trzeba czekać aż nastąpi samoistny zrost. Co może potrwać wiele miesięcy leżenia w łóżku. Do szpitala odwiozło Jadzie pogotowie ratunkowe, ale zgodnie z procedurami, drogę powrotną do domu, trzeba odbyć własnymi środkami. Syn Mikołaj kupił inwalidzki wózek, za pomocą którego najpierw musieliśmy podwieźć Jadwigę do drzwi samochodu, aby potem usadzić na siedzeniu. Cały ten zabieg był niezwykle upokarzający, trudny i bolesny. Ponadto, widok Jadzi na wózku, wywołał ponure skojarzenia z z Barbarą na wózku Szymszela! Ogarnął mnie i Mikołaja strach, co będzie dalej. A dalej było coraz gorzej. Pękniecie biodra spowodowało niedowład prawej nogi i nieustanne bóle ujarzmiane mocnymi środkami" - relacjonuje Antczak.
Niestety, po powrocie do domu "nastąpiły bardzo przykre dni". Żona zamknęła się w sobie i "leży nieruchomo na łóżku całymi godzinami z zamkniętymi oczyma".
Najgorsze, że odmówiła też przyjmowania leków i nie chce słyszeć o powrocie do szpitala. W pewnym momencie z jej ust padły przeraźliwe i poruszające słowa:
"Najgorsze są jej decyzje odmowy wizyty w szpitalu, aby dokonać prześwietlenia i ustalić, co jest ostatecznym powodem pęknięcia biodra i niedowładu prawej nogi. Na moje i Mikołaja błagania odpowiedziała nieoczekiwanie: 'Nie walczcie ze mną i pozwólcie mi odejść', posłuszna decyzji hinduskiego przesłania: 'Ani dłużej ani krócej tylko tyle ile przeznaczył Bóg!" - czytamy we wpisie Antczaka.
Zobacz też:
Jadwiga Barańska: Wnuki? Jeszcze za wcześnie!
Kwaśniewska i Badach przekazali radosne wieści. Spływają gratulacje z CAŁEJ POLSKI!
Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak: Odnaleźli szczęście za oceanem?
Żona Jana Nowickiego wyznała prawdę o śmierci męża. "Żył i umarł na swoich warunkach"