Przez dom gwiazdy PRL-u przewijały się tłumy gości. Jedna z imprez zakończyła się tragicznie
Olga Bielska - choć przez pół wieku parała się aktorstwem i zagrała mnóstwo ról – jest dziś kompletnie zapomniana. Niewiele osób kojarzy ją jeszcze jako panią Rozalię z „5 dni z życia emeryta”, Agatę Ostrowską z kultowych „Czarnych chmur” oraz z filmów „Lekarstwo na miłość” czy „Misja specjalna”. Jej żywiołem była scena. O tragicznej śmierci aktorki było przed laty głośno.
25 lipca 1996 roku Związek Artystów Scen Polskich poinformował media o niespodziewanej śmierci Olgi Bielskiej - emerytowanej aktorki, która jesień życia spędzała razem z mężem, Olgierdem Skirgiełło-Jacewiczem, w swoim domu nad Zalewem Zegrzyńskim.
"Odeszła nagle... Była uosobieniem radości życia. Podobna, ciepła i ogromnie towarzyska. Błyskotliwa i dowcipna, o dużej inteligencji" - napisał o niej Witold Sadowy. Co się stało, że doszło do tak wielkiej tragedii?
Olga Bielska od dzieciństwa marzyła, by zostać aktorką. Rok przed wybuchem II wojny światowej (miała wtedy niespełna 17 lat) dostała się do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie. Na sceniczny debiut przyszło jej jednak czekać aż sześć lat. Dopiero po wyzwoleniu zdała egzamin aktorski i dostała rolę Panny Młodej w "Weselu", które Władysław Stroma wystawił w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Z poznańską sceną aktorka związana była zaledwie przez kilkanaście miesięcy. Po 1946 roku los rzucił ją najpierw do Katowic, potem do Krakowa, później do Łodzi, aż w końcu do Warszawy. W stolicy przez kilkanaście lat - aż do emerytury, na którą przeszła w 1989 roku - należała do zespołu Teatru Studio, który powstał na gruzach legendarnego Teatru Klasycznego. Niestety, w kolejnych latach kariery nie potrafiła się odnaleźć w nowatorskich spektaklach Jerzego Szajny i Jerzego Grzegorzewskiego. Grała niewielkie role.
"To nie był jej teatr. Była nim zmęczona. Chorowała, słabła, aż w końcu zdecydowała się odejść na zasłużony odpoczynek, którego bardzo potrzebowała" - wspominał ją Sadowy.
Na emeryturze Olga Bielska odżyła. Razem z mężem - przedwojennym amantem i królem mody, jak nazywano Olgierda Skirgiełło-Jacewicza - prowadziła dom otwarty. Przez ich posiadłość nad Zalewem Zegrzyńskim przewijały się tłumy gości. Nawet gdy nie czuła się najlepiej, zapraszała przyjaciół na poczęstunek i brydża. Uwielbiała grać w karty.
Pewnego upalnego lipcowego popołudnia 1996 roku, w przerwie między partyjkami brydża, Olga postanowiła popływać z pobliskim zalewie. Weszła do wody i zasłabła. Kilka godzin później odnaleziono jej ciało.
Mąż aktorki bardzo długo nie mógł się pogodzić z jej śmiercią. Do końca swych dni (odszedł 13 marca 2003 roku) opłakiwał tragicznie zmarłą ukochaną, z którą szedł przez życie przez prawie 50 lat.
Źródła:
- Artykuł "Olga Bielska. Wspomnienie", "Gazeta Stołeczna" nr 299/2006.
- Książka W. Sadowego "Ludzie teatru. Mijają lata, zostają wspomnienia", wyd. 2000.
- Profil O. Bielskiej na filmpolski.pl (filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=112295)
Czytaj też:
Był wielką gwiazdą PRL-u. Dziś z trudem wiąże koniec z końcem, walczy z chorobami i długami
Do śmierci nie potwierdził krążących w całej Polsce plotek. W końcu niespodziewanie zrobił to syn
Gwiazda PRL-u podkochiwała się w uwielbianym aktorze. Wolał... mężczyzn