Przybora zdradzał żony na prawo i lewo. Nie do wiary, co wyszło w nowej biografii. W końcu sam uległ Osieckiej
Jeremi Przybora był poetą, pisarzem, satyrykiem i aktorem. Razem z Jerzym Wasowskim stworzyli Kabaret Starszych Panów. Prowadził też bardzo bujne życie uczuciowe. Po latach sensacją była informacja o jego romansie z młodszą o 21 lat Agnieszką Osiecką.
Jeremi Przybora był trzykrotnie żonaty. Pierwszą żoną gwiazdora Kabaretu Starszych Panów była Maria Burska, z którą doczekał się córki Marty. Kolejną partnerką została Jadwiga Berens. Z tego związku narodził się Konstanty Przybora. Trzecią żoną satyryka i poety została scenografka Alicja Wirth. Jak wynika z nowej biografii satyryka, nie był on im szczególnie wierny.
Przybora uchodził za prawdziwego domatora. Lubił spokój i życie rodzinne. Dopiero po wielu latach po śmierci Agnieszki Osieckiej na jaw wyszło, że poetkę łączył romans z Przyborą. Jak do tego doszło?
Co ciekawe, to sam Jeremi Przybora postanowił wyjawić tajemnicę. Poprosił przyjaciółkę Osieckiej, Magdę Umer, by wydała miłosną korespondencję. 10 lat temu, w 2010 r. wyszły "Listy na wyczerpanym papierze", dzięki którym udało się poznać tę niezwykłą miłość.
Oboje zajmowali się poezją, więc ich listy były pełne czułości i niezwykłych zwierzeń. Kiedy jednak próbowali ze sobą zamieszkać, wspólna codzienność okazała się fiaskiem. Pod jednym dachem wytrzymali zaledwie miesiąc. Osiecka w marcu 1965 roku wyjechała do Paryża. Jeremi Przybora zrozumiał, że jego uczucie jest inne niż jej. Był rozczarowany.
Romans Przybory z Osiecką to nie był jedyny skok w bok poety. Więcej o jego życiu uczuciowym dowiadujemy się z wydanej właśnie książki Marii Wilczek-Krupy "Żuan Don. Biografia Jeremiego Przybory". Autorka opisuje miłosne incydenty i romanse, którym współautor Kabaretu Starszych Panów poświęcił się bezgranicznie.
Już podczas pierwszej pracy w bydgoskiej rozgłośni radiowej Przyborze zdarzały się chwile zapomnienia: "Wkrótce wyszło na jaw, skąd wziął się ten zapał do katorżniczej pracy. W rozgłośni pojawiły się bowiem nowe koleżanki, z których szczególnie jedna przypadła szefowi spikerów do gustu. Zdarzało się, że kończyli razem wieczorne dyżury i razem zaczynali poranne, co zaowocowało wspólnymi radiowymi nocami niekoniecznie w osobnych pokojach" - pisze Wilczek-Krupa
Pracowniczy romans bynajmniej nie był pierwszym w historii "skokiem w bok" artysty. Jak dowiadujemy się z nowej książki, kusiło go już w 1945 roku. Sielanka małżeństwa Przyborów zaczęła się psuć: "Dwie takie sanacyjne, bardzo inteligentne damy towarzyszyły mu przez cały bogaty w tańce wieczór, a później zaprosiły do domu. Jak to się stało, że nagle obudził się w środku nocy i stanął w drzwiach pokoju należącego do jednej z nich? Z tego, co pamiętał, wszystkiemu były winne jabłka" - czytamy w biografii.
Jeremi Przybora wychodził podobno z założenia, że jeśli zdrada nie została wykryta, to tak jakby się nie wydarzyła. "Nigdy jej później nie widział, bo był to przecież tylko epizod (i to niewykryty, więc jego zdaniem nie powinien się liczyć), typowa jednorazowa "miłość nieduża, poryw uczucia maleńki". Zanim piosenka rozpoczynająca się od tych słów ujrzała światło dzienne, Jeremiemu przytrafiło się wiele podobnych porywów, ale to właśnie wtedy, w Bydgoszczy, jego kręgosłup moralny pękł i na świecie pojawił się "Żuan Don" - czytamy w książce Marii Wilczek-Krupy.
Zobacz też:
Kabaret Starszych Panów był odskocznią w czasach komunizmu. Bawił aż do łez!
Agnieszka Osiecka: Wszyscy mężczyźni jej życia
Telewizja Polska pokazała serial o Agnieszce Osieckiej. Przyjaciółka artystki miażdży produkcję TVP