Przyjaciele o Kamilu Durczoku. Nieznane oblicze zmarłego dziennikarza
W najnowszym numerze tygodnika "Newsweek" pojawił się artykuł o Kamilu Durczoku. Dziennikarza wspominają m.in. przyjaciele i najbliżsi pracownicy. Zdradzają szczegóły jego życia, analizują powody pojawienia się choroby alkoholowej i mówią, jaki był prywatnie. Okazuje się, że najbardziej doskwierała mu... samotność.
16 listopada nad ranem zmarł Kamil Durczok. Do śmierci doszło w wyniku przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Dziennikarz miał 53 lata.
Kamil Durczok był postrzegany jako wybitny dziennikarz. Nagle jednak zaczęły pojawiać się informacje, które na zawsze zmieniły jego oblicze. Oskarżenia o mobbing, jazda pod wpływem alkoholu - te wydarzenia były przełomowe w jego karierze.
26 lipca 2019 r. media obiegła informacja o zatrzymaniu na autostradzie Kamila Durczoka, który prowadził pod wpływem alkoholu. Spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu poprzez najechanie na słupki rozdzielające pasy ruchu w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Już wtedy nie było tajemnicą, że dziennikarz zmaga się z problemem alkoholowym. Tygodnik "Newsweek" podaje, że Durczok pojawiał się w ośrodkach odwykowych, ale nie chciał poddać się leczeniu. Bywał tam jedynie po to, żeby się odtruć, poprawić swoją kondycję i nastrój.
Bliscy dziennikarza mówią, że Durczoków było dwóch. Ten, którego wspominają był na Śląsku, dla przyjaciół i rodziny. Gdy wracał z pracy potrafił godzinami rozmawiać z ukochaną mamą, która zawsze gotowała mu jego ulubione potrawy. Oboje rozmawiali posługując się śląską gwarą. Dziennikarz w rodzinnym domy był całkiem inną osobą, niż tą na szklanym ekranie.
Przyjaciele Durczoka wspominają, że musiał zawsze robić wszystko na 100 procent. Kamil angażował się silnie w to, co robił. Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym dawał z siebie maksimum. Chciał być profesjonalistą, chociaż jego wewnętrze demony czasami brały górę.
Praca dla Durczoka była pasją, a nawet nałogiem. Często jego życie prywatne schodziło na dalszy plan. Lubił poświęcać się pracy.
Jarosław Juszkiewicz, przyjaciel Kamila z czasów studenckich, wspomina, jak jechali białym maluchem z Wisły do Katowic. Już wtedy Durczok miał w sobie dużą potrzebę rywalizacji.
"Durczok uwielbiał prędkość, adrenalinę i potrafił się ścigać każdym autem" - wyznaje Juszkiewicz. Po prostu potrzebował czuć, że żyje.
Kamil Durczok przyznał się do choroby! Wydał specjalne oświadczenie
Podobno przyjaciele uznali, że wypadek na autostradzie nie zmieni Kamila. Chociaż bał się pójść do więzienia, to po kilku miesiącach wrócił do nałogu. Znowu pił i nikt nie mógł na to nic poradzić. Przez jakiś czas strach przed wyrokiem go motywował. Trzymał nawet w domu spakowaną torbę, gdyby jednak okazało się, że zostanie skazany.
Przyjaciele mówią, że Durczok był po prostu ciężko chorym człowiekiem. W pewnym momencie nikt nie był w stanie mu pomóc. Pił, bo czuł się samotny.
***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl
Zobacz także:
Jego nazwisko znał każdy! Mógł być gwiazdą, wybrał inny sposób na życie
Od 20 lat zapraszał go do programu. Tyle razy nikt Wojewódzkiemu nie odmówił
Dziewczyny z Dubaju. Figura wyprosiła rolę u Sadowskiej! "Mam swoje lata, ale wyglądam młodo"