Przyleciał po Dodę na randkę śmigłowcem
Mogłoby być pięknie. On ponoć jest bardzo bogaty, po nią nawet śmigłowcem z Łodzi przyleciał, by zabrać na randkę na... stadion piłkarski. A wiadomo przecież, że do piłkarzy Dorota (27 l.) ma wyjątkową słabość.
W ostatnich tygodniach regularnie śledziła występy drużyny warszawskiej Legii, ale tym razem pojawiła się osobiście w loży dla VIP-ów, czyli bardzo ważnych osobistości. Po zakończonym burdami kibiców meczu, by wyciszyć emocje, tajemniczy bogacz zabrał Dodę do jednego z warszawskich klubów. I - oczywiście - wzbudzili tym wszystkim olbrzymią sensację.
Pojawiły się ich wspólne zdjęcia z meczu, spekulowano, że Doda szybko pocieszyła się po bolesnym rozstaniu z Adamem Nergalem Darskim (33 l.).
Ale mimo tak imponującej oprawy, o którą postarał się nowy znajomy, na twarzy Doroty nie pojawił się uśmiech. Przez cały dzień traktowała go uprzejmie, ale z dużym dystansem. Widać było, że nie robi on na niej ani wrażenia, ani też nie mają za bardzo o czym rozmawiać.
Smutna i wyciszona z pewnością nie nawiązała z nim w czasie spotkania tej nici porozumienia, którą od samego początku miała z Nergalem. Osoby z jej otoczenia nie mają wątpliwości.
- Nergal to dla niej ciągle jest otwarta rana. Chce ją czymś zasklepić, ale na razie nie udaje się - twierdzą.
MW