Reklama
Reklama

Psycholożka bezlitosna dla Jerzego Stuhra. Taki los spotkałby go poza Polską za jazdę pod wpływem

Słowa Jerzego Stuhra, który swoją stłuczkę z motocyklistą określa mianem "błahostki", wywołały w polskich mediach prawdziwą burzę. Do wypowiedzi aktora odniosła się Ewa Woydyłło-Osiatyńska. Doktor psychologii i terapeutka surowo oceniła zachowanie słynnego artysty.

Jerzy Stuhr spowodował kolizję z motocyklistą

Jerzy Stuhr swoim ostatnim wywiadem rozpętał w polskich mediach ogromną burzę. Aktor, który w październiku ubiegłego roku wsiadł za kierownicę po wypiciu paru kieliszków wina i spowodował kolizję z jadącym obok motocyklistą, jeszcze parę miesięcy temu kajał się publicznie. Mówił wówczas, że feralnego dnia "podjął najgorszą w swoim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu".

Reklama

Dziś jego nastawienie do tego zdarzenia uległo kompletnej metamorfozie. Zdaniem Stuhra to była "kompletna błahostka", a krytyka, która spadła na niego po ogłoszeniu wyroku jest wynikiem "nagonki'. Doszukując się teorii spiskowych, aktor stwierdził nawet, że "wszystko mogło zostać spreparowane".

"Nie chcę już o tym rozmawiać. Tak jak mówiłem, okazało się, że wszystko to była jakaś kompletna błahostka" - ocenił w rozmowie z Angeliką Swobodą w magazynie Weekend.gazeta.pl.

Ekpertka ostro ocenia zachowanie Jerzego Stuhra

Całą aferę postanowiła skomentować Ewa Woydyłło-Osiatyńska - doktor psychologii i terapeuta uzależnień, która nie pozostawiła na Jerzym Stuhrze suchej nitki. Jej zdaniem aktor może mówić o dużym szczęściu, bowiem gdyby do podobnego zdarzenia doszło w Stanach Zjednoczonych, 76-latek zostałby zapewne surowo ukarany i wysłany na odwyk.

"Pan Stuhr, gdyby żył w Kalifornii, prawdopodobnie zostałby skierowany na odwyk. Dlatego, że tam przepisy są mocne zaostrzone i uważa się, że ktoś, kto wsiada po alkoholu do samochodu, jest w jakimś sensie dotknięty problemem alkoholowym" - ocenia ekspertka w rozmowie z serwisem Plotek.

Co więcej, w opinii Woydyłło-Osiatyńskiej słowa aktora są szkodliwe społecznie, bowiem tym samym artysta umniejsza problemowi, jakim jest jazda pod wpływem.

Jerzy Stuhr bagatelizuje stłuczkę z motocyklistą

Psycholożka nie ma wątpliwości, że aktor bagatelizuje całe zdarzenie po to, by poczuć się lepiej i pokazać się opinii publicznej w lepszym świetle.

"To jest skandal, co on mówi. Absolutnie nie wolno tak mówić i umniejszać problemowi, bo to bardzo ważny społecznie problem. To, że on tak mówi, bo tak chce myśleć, to jest normalna rzecz, bo każdy woli się czuć lepiej niż gorzej. Tu działa mechanizm obronny, w związku z którym minimalizuje się własne przewinienia" - wyjaśnia.

Ewa Woydyłło-Osiatyńska zaznacza, że Jerzy Stuhr jest osobą publiczną, więc tym bardziej powinien ponieść konsekwencje swoich nieprzemyślanych działań.

"On niepotrzebnie się wypowiada na ten temat. A jak już chce, to powinien nie mówić, że nie zrobił nic złego, bo jednak zrobił. Teraz jego wypowiedzi w tym temacie to tylko kontynuacja złych czynów. Obywatel Stuhr jest niepraworządny. (...) Jest winny kolizji. Kropka" - podsumowuje doktor psychologii w rozmowie z serwisem.

Zobacz też:

Jerzy Stuhr w oczach Macieja Stuhra. To nie była łatwa relacja 

Jerzy Stuhr przerywa milczenie po wypadku. Aktor węszy teorię spiskową

Jerzy Stuhr znów się kompromituje. Prowadzenie pod wpływem to nie "błahostka"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy