Psychopata nachodził żonę Millera
Marcin Miller (37 l.), lider zespołu Boys, zdradza, że jego żona była w poważnym niebezpieczeństwie.
Piosenkarz bardzo lubi spowiadać się prasie ze swojego życia - opowiadał m.in. o zdradzaniu żony czy o tym, jak bardzo lubi uprawiać z nią seks. Tym razem z "Życia na gorąco" dowiadujemy się, na co ją poderwał oraz dlaczego niedawno musiał "rozprawić się" z pewnym mężczyzną.
"Ania jest dla mnie najważniejsza'" - mówi Marcin. "Łza kręci mi się w oku, gdy wspominam nasze pierwsze spotkanie. Chodziliśmy do tego samego liceum ekonomicznego w Ełku. Ona była najpiękniejsza w szkole, chciałem z nią być do końca życia. Mieszkaliśmy w jednym internacie, podrywałem ją na mój dwukasetowy magnetofon i różowy plecak. Umawialiśmy się na wspólne wagary, a kiedy już zostaliśmy parą, zamierałem ją nad Jezioro Ełckie, na wakacje. Stary maluch, worek ziemniaków i wino, które kolega podkradał z piwnicy swojego ojca. To były czasy..." - wspomina.
Jeszcze niedawno żona nie była dla niego tak ważna. Gdy disco-polo święciło w Polsce triumfy, Marcinowi nierzadko zdarzało się po koncertach przyjmować w swojej garderobie fanki. Teraz, gdy już niewiele osób go kojarzy, docenił ciepełko domowego ogniska.
Niedawno pani Anna Miller znalazła się w niebezpiecznej sytuacji. Pewien mężczyzna zaczął okazywać jej niezdrowe zainteresowanie. "Wycinał sobie jej zdjęcia z gazet i krążył wokół naszego domu" - opowiada Marcin. "Razem z kolegami umówiłem się z nim na męską rozmowę i problem został załatwiony."
Dziwi nas takie beztroskie podejście do sprawy i opowiadanie o niej w prasie...