Radosław Majdan nie może nachwalić się nowej żony! "Kolor wniosła mi do życia"
Dwa tygodnie temu ożenił się z Małgorzatą Rozenek (podobno 38 l.). Radosław Majdan (44 l.) jest pewny, że w tym związku nie powtórzy błędów z poprzednich.
Gratulujemy pięknego ślubu! Pamiętasz jeszcze swoje pierwsze spotkanie z nową żoną?
- Oczywiście. Małgosię chciałem poznać znacznie wcześniej, ale nie było okazji. Aż szczęśliwym zbiegiem okoliczności byliśmy w tym samym kinie. Robiłem wszystko, żeby znaleźć się blisko niej. W końcu wymyśliłem jakiś zawodowy pretekst i podszedłem. Pamiętam, że powiedziała wtedy: 'Nie stawaj obok mnie, bo napiszą, że będziesz moim trzecim mężem!
No i wywróżyła!
- Jak dobra czarodziejka. Przepowiednia właśnie się spełniła.
Masz za sobą dwa nieudane małżeństwa. Wyciągnąłeś z nich wnioski, by nie powtórzyć błędów w trzecim?
- Dziś jestem starszy i moje priorytety są całkiem inne. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie a doświadczenia zebrane przez lata skłaniają przecież do refleksji.
Nie chcę Ci niczego wypominać, ale mam wrażenie, że dojrzewanie zajęło Ci więcej czasu niż innym. Mylę się?
- Artyści i sportowcy dojrzewają trochę później, do pewnego momentu są dużymi dziećmi. Nie jeste wyjątkiem. Ale teraz najważniejsza są rodzina i spokój. Nie boję się o naszą przyszłość. Małgosia ma dwóch wspaniałych synów, tworzymy rodzinę i jestem bardzo szczęśliwy. Miłość jest tutaj kluczem.
Dla wielu mężczyzn kobieta z dziećmi stanowiłaby zbyt duże obciążnie. Nie bałeś się, że Cię to przerośnie?
- Mam dobre podstawy. Wychowałem się w domu pełnym rodzinnego ciepła. I zawsze byłem empatyczny. Myślę, że to pomogło mi stworzyć świetną relację z synami Małgosi. Rozumiemy się, między nami naprawdę jest dobra energia. Pewnie dlatego, że mam w sobie dużo radości życia. Na pierwszym spotkaniu młodszy, Tadek, powiedział mi: 'fajne masz tatuaże'. Tak się to wszystko zaczęło.
Czym właściwie jest dla Ciebie miłość?
- Energią. Każda prawdziwa miłość się uzupełnia i tylko te dwie osoby wiedzą, a może bardziej czują, co tak naprawdę je łączy i dlaczego są ze sobą szczęśliwe. Wierzę w teorię dwóch połówek, które odnajdują się w dwóch różnych stronach świata, żeby dać sobie szczęście.
Czym jest dla Ciebie szczęście?
- Spokojem ducha. Mam dziś pewność, że znajduję się we właściwym czasie i z właściwymi ludźmi. To właśnie daje mi szczęście, ale jednocześnie motywację do działania. Cieszę się, że Małgosia weszła w moje życie, bo wprowadziła do niego dużo koloru.
Zdradzisz mi, za co ją najbardziej kochasz?
- Za to, jaka jest: szalona, energiczna, ambitna, inteligentna, ale również wrażliwa oraz delikatna.
Ale bywa też drażliwa. Takie jej oblicze poznali telewidzowie oglądający program "Azja Express".
- Rzeczywiście, Małgosia bywa nakręcona i rozdrażniona. Wtedy nie dolewam oliwy do ognia. Weszła w rywalizację na sto procent. Drzemie w niej duch wojownika, nigdy się nie wycofuje.
Nie było między Wami rywalizacji?
- Nie. Doświadczyliśmy wielu ekstremalnych sytuacji, a te określają nas najlepiej, bo emocje biorą górę i trudno się kontrolować. Przetrwać pomogło nam poczucie humoru. Niektóre wyrażenia, jak „nie mów do mnie teraz” czy „wiosłuj, Małgosiu, wiosłuj” weszły do naszego domowego słownika. Podobnie jest w prawdziwym życiu, żadne z nas nie musi drugiemu niczego udowadniać. Możemy na siebie liczyć.
Rozmawiała:
OLA SIUDOWSKA/AKPA