Radosna wiadomość z domu Szczęsnych. Marina nie mogła ukryć łez. Same cisnęły się do oczu
Marina Łuczenko-Szczęsna (34 l.) oficjalnie podzieliła się efektami pracy nad utworem "W Blasku". Premiera odbyła się w Warszawie, w Fabryce Norblina. Podczas świętowania nie zabrakło wyjątkowych gości. Pojawili się nawet jej rodzice. Podziękowania dla taty sprawiły, że w oczach wokalistki zalśniły łzy.
Podczas poniedziałkowej premiery nowego hitu Mariny Łuczenko-Szczęsnej ("W blasku" można posłuchać TUTAJ) pojawiła się masa gości: w tym ukochany mąż wokalistki Wojciech Szczęsny, synek Liam, a także dumni rodzice gwiazdy.
Wokalistka była bardzo wzruszona i chętnie przemówiła do zebranych. Nie da się ukryć, jej nastrój udzielił się niemal wszystkim uczestnikom wydarzenia!
Nowa piosenka wykonywana razem z chórem Sound&Grace jest nieco inna niż zwyczajowy taneczny repertuar znanej wokalistki. "W blasku" to emocjonalna ballada z delikatnym, romantycznym klipem.
Jak się okazuje, utwór pełen uczuć nie jest przypadkowy. Niedawno gwiazda świętowała ważne rocznice m.in. 25-lecie pracy artystycznej oraz 10 lat od pierwszej randki z mężem i miłością życia, piłkarzem Wojciechem Szczęsnym.
Mimo wszystko to nie kariera i partner były najważniejsze podczas przemówienia gwiazdy. Marina najwięcej czasu poświęciła rodzicom. Wasyl oraz Ałła Łuczenko zachwycili się piosenką córki i wygłoszonymi przez nią słowami. Tata był szczególnie zachwycony. Jego ukochana Marina nie zapomniała, że to po nim odziedziczyła talenty: mężczyzna nie tylko śpiewa, ale też gra na instrumentach. Dawniej miał swój zespół muzyczny.
"Muzyka jest moją ogromną pasją. Uwielbiam to robić i robię to dzięki mojemu tacie. Tata zaraził mnie miłością do muzyki, zabrał mnie na pierwszy festiwal, przygotowywał do występów, grał ze mną. Mówił: Marina nie lataj po podwórku, nie spędzisz życia na trzepaku, ćwiczymy" - opowiadała Marina podczas wydarzenia, a do oczu napłynęły jej szczere łzy wzruszenia.
Wokalistka podkreśliła, że gdy była młoda rodzice nie mieli pieniędzy - mama szukała tanich materiałów i samodzielnie szyła stroje, aby pociecha dobrze prezentowała się na festiwalach. Dziś Marina ma piękny dom, zdrową rodzinę i niemałe zarobki. Do tego jest usatysfakcjonowana ze swojej twórczości. Wie, że gdyby nie rodzice - nie mogłaby cieszyć się takim życiem.
"Kocham to, co robię, kocham dzięki moim rodzicom, którzy zawsze we mnie wierzyli i pchali mnie do przodu. To jest najważniejsze, żeby spełniać swoje marzenia i nigdy się nie poddawać. Na marzenia nigdy nie jest za późno. Na scenie w Opolu stanęłam dopiero teraz, w wieku 34 lat i dopiero się rozkręcam".
Marina nie spoczywa na laurach. Jest nastawiona na sukces. Artystka cały czas koncertuje i skupia się na nagraniu nowej płyty. O tym, jak wiele energii przeznacza na sprawy związane ze swoją karierą, opowiedziała niedawno reporterce serwisu Jastrząb Post.
"To pochłania cały mój czas. Jak tylko mam trochę wolnego czasu - wchodzę do studia i nagrywam kolejne piosenki i teledyski. To nie jest łatwe, tym bardziej że nie jestem na miejscu" - komentowała.
W wywiadzie Marina zwróciła uwagę, że stara się, choć nie ma tyle energii, co jej dobra znajoma - Anna Lewandowska.
"Nie każdy może być Anią Lewandowską i mieć tyle siły, tyle energii. Ja jestem inna. Nie mam na razie tyle powera, żeby zająć się tyloma rzeczami. Na razie zajmujemy się z mężem rodziną, biznesami niezwiązanymi z show-biznesem np. inwestycje, nieruchomości, to jest też jakiś nasz konik. No i moja muzyka" - podsumowała.
Czytaj też:
Marina Łuczenko i Mrozu byli w ukrytym związku. Po ujawnieniu go doszło do rozstania
Wiktoria Gąsiewska pokazała nowe mieszkanie. Nie oparła się trendom...
W Juventusie gorąco, klamka już zapadła, koniec marzeń. Co dalej z Wojciechem Szczęsnym?