Rafał Maserak cieszy się pierwszymi tygodniami ojcostwa!
Rafał Maserak (36 l.) kilka tygodni temu został ojcem. Zanim syn pojawił się na świecie, tancerz z ukochaną Małgorzatą przeżyli ciężkie chwile...
W domowym zaciszu Rafał cieszy się pierwszymi tygodniami ojcostwa.
Zwykle nie opowiada o prywatnym życiu, ale tym razem nie potrafi powstrzymać swojej radości.
Leo w swoim tacie wyzwolił taką czułość, o jakiej istnieniu gwiazdor wcześniej nie miał pojęcia.
Rafał wszystko podporządkował temu, by Leo rozwijał się zdrowo, nieprzerwanie czując miłość swojego taty.
Nie jest to dla niego łatwy czas. Tancerz ciężko trenował do nowych odcinków „Dancing with The Stars. Taniec z gwiazdami”. Liczył zapewne na wygraną i spory zastrzyk gotówki, ale zdjęcia do programu zostały odwołane z powodu pandemii.
Teraz jednak może w pełni poświęcić się opiece nad synem. Rafał jest bardzo dużym wsparciem dla narzeczonej.
Mama małego Leo bardzo go potrzebuje. Dochodzi do siebie po trudnym porodzie.
"Ukochana miała rodzić siłami natury. W szpitalu okazało się, że jednak nie będzie to możliwe. Lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu. Tancerz bardzo się zdenerwował, musiał wtedy wyjść z sali. Na korytarzu nie mógł opanować emocji, wyczekiwał dobrych wieści, które na szczęście wreszcie nadeszły" - czytamy w tygodniku "Świat i Ludzie".
Chciał jako pierwszy wziąć swojego synka na ręce.
"Podziwiam moją narzeczoną, która podjęła się urodzić naszego syna siłami natury – każda kobieta, która to robi jest wielka. Ale zarówno cesarka jak i poród naturalny to wyzwanie dla kobiet! Ogromny Szacunek!" – napisał później tancerz na intstagramowym profilu.
Z ukochaną myślą już o przyszłości syna.
Tygodnik "Świat i Ludzie" donosi, że po porodzie zdecydowali się z ukochaną na pobranie krwi pępowinowej.
Zdaniem wielu lekarzy zawarte w krwi komórki macierzyste mogą w przyszłości pomóc dziecku wyjść z wielu chorób, a nawet uratować życie.
"Rafał i jego narzeczona, decydując się na ten ruch, mają nadzieję, że krew pępowinowa nie będzie synkowi nigdy potrzebna, ale wolą dmuchać na zimne" - czytamy.
***